Dzisiaj jest środa, 04 października 2023
Cytaty motywacyjneAndigoPodstawowe skróty Blendera
Zaufaj sobie do cholery!

Zaufaj sobie do cholery!

czwartek, 2016-06-092792Na luzie

Od najmłodszych lat wszyscy (świadomie bądź nie) obniżają naszą samoocenę. Rodzice, szkoła, pracodawcy a nawet rząd. W końcu sami w to wierzymy i... musisz się z tego wyrwać!

Siłacz pochodzi z banku zdjęć Fotolia

Słyszałeś o strefie komfortu?

To takie wirtualne coś, gdzie czujesz się bezpiecznie, jest Ci dobrze i nie odczuwasz dyskomfortu. Wszystko fajnie, tylko ten stan to stagnacja. Tkwiąc w strefie komfortu, nie wprowadzisz do swojego życia żadnych zmian. Co więcej, pewnego dnia obudzisz się i zorientujesz, że przejebałeś najlepsze lata swojego życia.

Dlaczego tkwimy w strefie komfortu?

Czasami jest to wygoda, częściej brak wiary w to, że możemy coś zmienić i podnieść poziom swojego życia. To nie Twoja wina, jeśli tak myślisz. To rodzice mówili, że czegoś nie dasz rady robić. Nauczyciele w szkole kazali Ci nie wychylać się przed szereg promując nijakość. Szefowie w pracy gnoją Cię tylko dlatego, żebyś nie poczuł się lepszy od nich. Masz znać swoje miejsce w szeregu, bo jeszcze spróbujesz odejść i założyć własny biznes (a to przecież Ty masz fach w ręku, nie oni). Politycy też ciągle dają do zrozumienia, że w porównaniu z nimi jesteś gorszego sortu, niektórzy wręcz dosłownie. A może nie?

Pamiętam jak moja polonistka w szkole średniej mówiła „kurczaczku, ty nie zdasz matury i sobie nie poradzisz w życiu”. Zdałem, co prawda na trójkę, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na moje studia, pracę czy dalsze życie. Mój były szef chyba znał tę polonistkę, bo podobnie twierdził, że sobie bez niego nie dam rady. No  kurcze, tak mi przykro, że ich oboje zawiodłem ;)

Strefa komfortu

Strach przed popełnieniem błędu

Innym, nie mniej ważnym powodem jest strach przed popełnieniem błędu. Właśnie to wiele osób powstrzymuje praktycznie przed życiem. A przecież myli się każdy, nawet najwięksi ludzie sukcesu. Jak głosi powiedzenie: „nie myli się tylko ten, kto nic nie robi”. Porażka jest nieodłączną częścią sukcesu i musisz to wiedzieć.

Musisz sobie zaufać, żeby coś zmienić

Łatwo się mówi, gorzej robi, prawda? Trudno tak od razu zmienić nastawienie i odzyskać wiarę w siebie, skutecznie zabijaną przez lata. Na szczęście jest na to kilka sposobów, ale wymagają one od Ciebie dużo pracy, siły woli i czasu.

  • Zacznij od sytuacji, w których już teraz czujesz się pewnie. Na pewno takie są, inaczej siedziałbyś w pokoju bez klamek. Niech to będzie dla Ciebie punkt zaczepienia. Nie muszą to być wielkie rzeczy. Ważne, żebyś czuł, że masz na nimi kontrolę i samodzielnie podejmujesz decyzje. Bo sobie ufasz.
  • Słuchaj swojego wewnętrznego głosu. Nazywa się on intuicja. Daj jej więcej swobody i nie zagłuszaj. Tak naprawdę tylko ona wie (bo Ty nie zawsze), co jest dla Ciebie najlepsze, nawet jeśli boisz się do tego przyznać. Zaufaj więc sobie i zrób to, co Ci podpowiada intuicja. Nie musisz porywać się z motyką na słońce, może to być drobiazg, ale podejmij decyzję samodzielnie. Bez względu na to czy będzie słuszna, czy nie - będzie Twoja.
  • Poczuj się dobrze. Bez względu na to, czy Twoja decyzja była słuszna czy nie, poczuj satysfakcję z samego jej podjęcia i działania. Na początku możesz mieć wyrzuty sumienia, że wyszedłeś poza narzucone ramy, ale z czasem będziesz mieć z tego wielką frajdę.
  • Nie bój się popełniania błędów. Każdy je robił, robi i będzie robić. Edison, Einstein, Gates, Jobs... Wiele osób popełnia wręcz tzw. fuckupy i jakoś żyją. Co więcej, jeśli posłuchasz intuicji, popełnisz znacznie mniej błędów, niż Ci się wydaje. Ona potrafi zadziwiająco dobrze Tobą pokierować. A jeśli już go popełnisz, nie wpadaj w panikę. Pozwól opaść emocjom i spróbuj spojrzeć na problem z szerszej perspektywy. Może coś przeoczyłeś. Wyciągnij z tego wniosek na przyszłość. Bądź świadom, że w dłuższym okresie czasu każdą porażkę można przekuć w sukces. Mój każdy błąd, nawet wyjazd do Irlandii „na totalnego głupa”, wyszedł mi na dobre. A tak naprawdę mógłbym o swoich mniejszych i większych fuckupach napisać książkę i może kiedyś to zrobię.
  • Poszerzaj swoją strefę komfortu. Zrobiłeś pierwszy krok i czujesz się niepewnie? Nie wracaj do swojej strefy komfortu. Poczekaj, aż się przyzwyczaisz i będzie Ci z tym dobrze. Wtedy wykonaj kolejny krok i kolejny. Czy uwierzysz, że w szkole byłem jednym z tych zahukanych nolife'ów, którzy bali się ludzi? Z uwierzysz, że jeszcze 10 lat temu nie wierzyłem, że założę własną działalność? Albo że rok temu nie zgodziłbym się na żadne publiczne wystąpienie? A teraz nawet do urzędu sam pójdę coś załatwić :)

A jakie Ty znasz sposoby, żeby sobie zaufać?

Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na