Palcownik pochodzi z banku zdjęć Fotolia
W sumie to lubię moich hejterów, bo dzięki nim mam trochę polewki a czasami nawet temat na kolejny wpis. Poza tym, jak ktoś kiedyś wspomniał, byłoby nudno, gdyby mnie wszyscy kochali :)
Znane porzekadło mówi: „nie karm trolla”. Ja je rozwinąłem: „jeśli możesz, to przerób go na karmę”. Co też niniejszym czynię.
Oczywiście i mój wczorajszy tekst. Dostałem spory feedback (komentarze, e-maile, posty w serwisach, gdzie został zalinkowany wpis). Niestety większość komenarzy już nie istnieje, bo w międzyczasie zmieniłem system komentarzy na Disqus, ale najciekawsze wymieniłem poniżej.
Przeważały głosy ludzi utożsamiających się z opisywanymi sytuacjami, ale też odezwali się moi wierni hejterzy, który dłuższy czas nie dawali znaku życia. Cieszę się, że jednak jesteście :)
Bawi mnie tok myślenia hejterów, takie ekstrapolowanie pojedynczych wydarzeń na zwykłą codzienność. Ludzie! Gdybym miał takie akcje zawsze, to już dawno bym zmienił branżę! Tymczasem jest to dorobek całych 12 lat a spora część tego, co opisałem zdarzyło mi się podczas pracy w agencji. Ale wg hejterów mam tak zawsze. Niech pierwszy rzuci kamieniem, komu NIGDY nie przydarzył się żaden punkt, który opisałem. Można pójść krok dalej. Jeśli napiszę, że wypiłem piwo do kolacji, to jestem alkoholikiem?
Ciekawe, że nikt nie współczuje Zuchowi, a przecież codzienność na jego rysunkach jest daleko bardziej tragiczna. Czy komuś się wydaje, że on faktycznie ma takie przewałki w robocie?
Hejterzy mają jedną wspólną cechę - totalny brak odwagi cywilnej, jako jedyni podpisywali się jakoś bzdurnie i nie podali prawdziwych e-maili w formularzu. No chyba, że w serwisach, gdzie można się udzielać wyłącznie po zalogowaniu (np. FB).
Wybacz, ale kiepski jestes, ja po 3 latach prezentuje o niebo lepszy poziom. wiec na twoim miejscu nie puszyl bym sie tak.
I kto tu się puszy? Zresztą chwalić się każdy potrafi. Pokaż to porównamy.
No to niech sie grafik nauczy, że taki jest rynek na który tak usilnie się pchał na pierwszej pirackiej wesji photoshopa pożyczonej od kolegi na 17 dyskietkach. A jak grafikowi tak źle to w Biedronkach zawsze jezt wakat na kasie, bo jak nie to zostaje tylko robienie projektów dla jedynych ogarniętych klientów... Innych grafików.
Ale to do mnie pijesz czy do siebie? Bo nie przypominam sobie, żebym jakiegokolwiek Photoshopa pożyczał od kolegi. Więc chyba jednak do siebie :)
Jedni narzekają, blogaska uzupełniają, a inni po prostu zapierdalają
Jedni muszą zapierdalać inni mają czas na strzelenie renderu łazienki, rysowanie robali i uzupełnianie blogaska ku uciesze gawiedzi i hejterów.
Freelance ma to do siebie, że można sobie samemu wybierać klientów. Oczywiście o ile się w ogóle jakichkolwiek ma. Bo jak się nie ma to się łapie co popadnie a potem narzeka na prawo i lewo.
Rozumiem, że to łapanie co popadnie piszesz z własnego doświadczenia?
Jakże ja Ci bardzo współczuję. Może zmień profesję, skoro Cię klienci wkurzają.
No już pędzę.
Jak ktoś nie ma na to nerwów, niech się w ZUSie albo w skarbówce zatrudni, tam to on będzie mógł pomiatać petentami.
A kto mówi, że nie mam na to nerwów? Widzisz, gdybyś mnie znał, wiedziałbyś, że bardzo lubię swoją pracę i większość klientów, z którymi współpracuję. A ci, którzy mnie wkurzają, szybko przestają być klientami. A ja mam więcej czasu, żeby uzupełniać blogaska :)
I oczywiście cały komplet propozycji zmian: od branży poprzez życie do koszulki i skarpetek. No i nieśmiertelne „współczuję ci” i „żal mi ciebie”. Na to odpowiedź mam akurat jedną: