Pracując na własny rachunek z czasem wyrabiamy sobie pewien zestaw czynności poprawiający efektywną współpracę z klientem. Każdy z nas ma na to swój własny sposób. Ja swój szlifowałem przez lata, więc jeśli dopiero zaczynasz pracę na własny rachunek, może posłużyć Ci jako model wyjściowy, który dostosujesz do własnych potrzeb. Bo tu już nie robisz, co każe szef, tylko samemu musisz wszystko ogarnąć.
Czy drogie zawsze znaczy lepsze? Czy tanie rzeczy nie są warte nawet swojej ceny? Czy droga inwestycja na pewno się zwróci? Lepiej kupić coś raz na dłużej czy co chwilę wydawać mniejsze pieniądze? Tak wiele pytań. A jaka jest odpowiedź?
Przyzwyczailiśmy się, że w naszej branży zaniżaniem cen najczęściej „rynek psują” młodzi freelancerzy, najczęściej studenci lub licealiści żyjący jeszcze na garnuszku rodziców. Sam się jednak przekonałem, że duże agencje też potrafią nieźle namieszać.
Miałem kiedyś długą i owocną wymianę e-maili ze znajomym, głównie na tematy związane z prowadzeniem własnego biznesu. Było to bogate źródło inspiracji i mimo iż nic nie zdołało zmienić mojego optymistycznego (może nawet zbytnio) podejścia do prowadzenia firmy, to niektóre wątki dałby mi do myślenia.
Niektórzy potencjalni (z naciskiem na potencjalni, bo często nie zostają faktycznymi) klienci lubią iść na łatwiznę i zrzucają na wykonawcę 100% pracy, łącznie z koniecznością wywróżenia, czego on sam tak naprawdę oczekuje. Nie wiem, czy bierze się to ze zwykłej niewiedzy, czy jest to wręcz działanie celowe.
Raz na wozie, raz w nawozie, jak głosi znane przysłowie. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Przewidywane pół roku pracy przy ciekawym projekcie zakończyło się po kilku tygodniach. Dlaczego?
Temat cen, wynagrodzeń i pensji jest w Polsce tematem tabu. Zwłaszcza w branży kreatywnej. Czyżbyśmy cenili się aż tak nisko, że wstydzimy się do tego przyznać? Może właśnie dlatego wielu zleceniodawców uważa, że freelancerzy pracują za grosze a najlepiej za darmo (free można rozumieć jako darmowy).
Niektóre zlecenia są tak zajebiste, że aż przyjemnie je realizować. Inne już na etapie samego zapytania ofertowego zwiastują problemy. Po kilku latach doświadczenia w branży wyczuwamy je na kilometr, co nie znaczy, że zawsze słuchamy intuicji.
Z natury jesteśmy tchórzami. Nie wiem, czy wszyscy ludzie na świecie, ale większość Polaków na pewno. Boimy się wyróżnić, boimy się postawić na swoim, boimy się stawiać warunki, zwłaszcza finansowe. A potem ledwo wiążemy koniec z końcem. Dlaczego tak jest?
Podstawową trudnością w branży usługowej, bez względu na to czy jesteś freelancerem, czy właścicielem firmy, jest wycena własnej pracy. Niestety, to nie jest sprzedaż detaliczna, kiedy cenę jednostkową produktu mnożysz przez ilość sztuk i gotowe.
Ręka pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Bywają okresy, kiedy nie ma czasu w dupę się podrapać a kasa płynie wartkim strumieniem. Innym razem drapiemy się cały dzień szukając zleceń. Jeśli mamy oszczędności, możemy wtedy wyjechać na urlop. Jeśli nie, pozostaje nam warowanie przy komputerze.
- Ile kosztuje strona internetowa?
- Tyle co samochód.
- Jaki samochód?
- Jaka strona?