Są projekty, które ciągną się tak długo, że o nich zapominamy a potem nagle niespodzianka! Dokładnie tak zaskoczył mnie Projekt Pieces, który żyje, ma się dobrze i właśnie przechodzi do kolejnej fazy.
InDesign mimo swojego profesjonalizmu (chociaż to sprawa dyskusyjna i chyba bardziej chodzi o popularność), wciąż nie potrafi jednej prostej rzeczy - zamienić fontów na krzywe podczas eksportu.
Dla graficznych „mugoli” kolor to kolor. Czerwonego nie pomylą z niebieskim. Dla bardziej wtajemniczonych zaczyna się prawdziwa magia, chociażby ze względu na kilka przestrzeni kolorów, z których każda ma nieco inne właściwości i zastosowania.
Jak już pewnie wiecie, jeśli tylko mogę, to staram się wszystko robić sam. Przynajmniej w temacie projektowania. Lubię mieć nad tym kontrolę, a doświadczenie (jeszcze z czasów pacy w agencji) nauczyło mnie, że „jeśli ma być dobrze zrobione, to zrób to sam”. Zwłaszcza gdy jest się odpowiedzialnym za efekt końcowy, a podwykonawca potrafi tak zamieszać, że do końca świata błędu nie znajdziesz.
Odwiedził mnie spóźniony Mikołaj. Przez te kilka miesięcy od grudnia zgubił swoją czerwoną czapkę, ale w zamian wyrosły mu zajęcze uszy. W koszyczku oprócz jajek miał zestaw 12 notesów na ozdobnych papierach.
Koszulki z własnym nadrukiem stały się bardzo popularne ze względu na niski koszt druku pojedynczych sztuk jak też dosyć proste kreatory on-line, które posiada większość sklepów. Charakteryzują się jednak stosunkowo niską jakością. A co zrobić, gdy zechcesz wejść poważniej w ten biznes?
Teoretyczne maksymalne nafarbienie przy druku może wynieść 400% (po 100% każdej składkowej CMYK, nie licząc Pantonów). W praktyce żaden papier tego nie przyjmie, a jeśli przyjmie, to zanim farba wyschnie, zrobi się błoto a maszyna się zablokuje. Każdy porządny drukarz ma prawo wyrwać Wam za to paznokcie.
Komputery są obecne w każdej dziedzinie życia. Internet wypiera takie tradycyjne media jak TV (powoli, ale jednak), radio czy gazety. Podobno w Norwegii w szkołach całkiem zaprzestano nauki ręcznego pisania.
Niedawno pisałem o łapaniu stu srok za ogon. Jedną z nich jest fotografia. O ile projekt Stary Lublin chwilowo się zatrzymał o tyle samo fotografowanie miasta już nie. Pojawił się pomysł na panoramy.
Pierwszą drukarnię on-line wypróbowałem jakieś 3 lata temu. Od tamtej pory praktycznie nie korzystam z lokalnych usług, bo te mają ceny wielokrotnie wyższe a jakość na porównywalnym poziomie.
Artykuł sponsorowany
Wizytówki dzisiaj są tak łatwo dostępne, że ma je niemal każdy, nawet pan Zenek, zbieracz butelek. Za to pan Ziutek ich nie potrzebuje, bo i tak każdy wie, że można go znaleźć pod telefonem. Tym na rogu ulicy :)
Zdjęcia na baner pochodzą z serwisu Fotolia.pl
Kilka dni temu pisałem o przygotowaniu do druku cyfrowego. Teraz czas na coś trudniejszego, mianowicie druk offsetowy, który jest nieco wyższą szkołą jazdy ;)
Zdjęcie na baner pochodzi z serwisu Fotolia.pl
O ile zaprojektowanie publikacji nie jest specjalnie trudne - jest to raczej kwestia poczucia estetyki i gustu (często klienta a nie grafika), o tyle przygotowanie tego do druku to sprawa czysto techniczna i dla wielu (zwłaszcza początkujących) nie do przeskoczenia. Sam poznawałem to przez kilka lat, niejednokrotnie na własnej skórze i kieszeni odczuwając własne błędy.