Wiele osób uważa, że skoro jestem ateistą, to panicznie unikam świąt kościelnych. Ewentualnie gdy w tych dniach nie pracuję, to jestem hipokrytą.
Każdy ma swoje własne powody wybierając własną działalność gospodarczą zamiast etatu. Zazwyczaj jest to lepsza (teoretycznie) kasa. Ja swoich powodów miałem kilka. Jeśli chcesz wiedzieć jakie, to…
Z jednej strony wszyscy wiemy jak niewdzięczna jest praca kuriera, z drugiej dziwnym trafem jest to jeden z najbardziej znienawidzonych zawodów, zaraz po telemarketerach. Dlaczego tak nie lubimy kurierów?
Marzy Ci się praca na swoim? Chcesz pracować w domu i móc wybierać, których zleceń się podejmiesz, a których nie? Wiedz, że stworzenie takiej sytuacji na początku nie jest bardzo łatwe, ale zdecydowanie wykonalne. Po ponad 10 latach pracy jako freelancer opowiem Ci jak nim zostać i jak reklamować swoje usługi w internecie, choć nie będzie to „The ultimate guide…”.
500+, 300+, 1000+, mieszkanie+, wkrótce minimalna 3000zł, potem 4000zł. Niestety większość ludzi jest zbyt głupia, żeby zauważyć dwie rzeczy: po pierwsze za to wszystko my płacimy, a po drugie, coraz bliżej nam do Wenezueli.
Teraz jest trochę lepiej, ale kiedyś, gdy przyznawałem się, że jestem freelancerem, wiele osób mi współczuło albo przynajmniej z politowaniem kiwało głową. Kilka razy słyszałem nawet rady, żebym wziął się do uczciwej roboty.
Zbieracie referencje, czy uważacie to za stratę czasu? Wasi klienci zwracają na to uwagę, czy interesuje ich raczej portfolio a przede wszystkim cena? Podobno im więcej pozytywnych opinii tym firma bardziej wiarygodna. Ale czy naprawdę?
Jeśli jesteś freelancerem, z pewnością miałeś w swojej karierze wiele problemów, nie tylko z klientami, ale także tzw. „złośliwością rzeczy martwych”. Możliwe, że uczyłeś się na błędach innych, co pozwoliło Ci uniknąć pewnych sytuacji. A może wyznajesz znaną zasadę: „Polak mądry po szkodzie”? Bo tylko nie nawiązującą do fraszki Jana Kochanowskiego, mówiącą, że Polak „przed szkodą i po szkodzie głupi”. Niektórych rzeczy jednak lepiej dowiedzieć się z cudzego doświadczenia niż własnego :)
Często spotykam się ze stwierdzeniem, że praca na etacie jest lepsza, bo urlop, bo chorobowe, bo czasami jakieś dodatki (znajomy ma karnet na siłownię za 50zł miesięcznie i prawie sika ze szczęścia), bo praca tylko 8 godzin i fajrant. A na freelance siedzisz od rana do wieczora i dłużej, nie masz urlopów, weekendów i często zarabiasz niewiele więcej niż na etacie (bo wszystkim się wydaje, że w chwilą przejścia „na swoje” już od pierwszego dnia dolary same lecą z nieba).
Znam wiele osób, którym freelancowanie sie nie powiodło i wrócili na etat, z którego nie zamierzają już się nigdzie ruszać. Nie będę tutaj wnikał w słuszność tej decyzji, bo ona zależy od nas samych. W końcu nie wszystko jest dla każdego. Zastanawiałem się jednak, czy freelance to juz ostateczny etap, czy jest coś dalej.
Podobno jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Trudno się z tym nie zgodzić, wszak im bardziej zgłębiamy dany temat, tym jesteśmy w nim lepsi aż do poziomu eksperta. Dla odmiany możemy tylko bardzo pobieżnie liznąć wiele dziedzin i w niczym nie być naprawdę dobrym. Czy jednak za wszelką cenę warto się specjalizować?
Swego czasu mailowałem ze znajomym o dymających klientach i poruszyliśmy przy okazji sprawę pozytywnego i negatywnego podejścia do prowadzenia biznesu. Reprezentowaliśmy dwa przeciwne obozy wynikające głównie z różnych doświadczeń życiowych.
Zasada jest prosta: uczymy się, wybieramy specjalizację i stajemy ekspertem w swojej dziedzinie. Wiadomo, że im jesteśmy w czymś lepsi, tym cenniejsza jest nasza umiejętność i (teoretycznie) możemy zarabiać więcej.
Jeśli pracujesz na własny rachunek, to na pewno każdego dnia staczasz wewnętrzną walkę z samym sobą. Z jednej strony wiesz, że musisz pracować (zlecenia same się nie zrobią, chyba że masz od tego pracowników), z drugiej strony tak wiele rzeczy walczy o Twoją uwagę. Nawet jeśli należysz do tej wąskiej grupy nie mającej problemów z prokrastynacją, na pewno zdarzają Ci się chwile o zmniejszonej produktywności. Jak to ogarnąć?
Masz już dosyć etatu i myślisz o założeniu własnej działalności? Chcesz mieć nienormowany czas pracy, klikać na komputerze w domu i raz w tygodniu wydawać zarobioną kasę w Las Vegas? Skonfrontuj oczekiwania z rzeczywistością i dowiedz się, jak to u mnie było na początku.
Dawno dawno temu (ale jeszcze w naszej galaktyce), zapragnąłem być freelancerem, chociaż jeszcze nawet nie znałem tego słowa i nie wiem, czy w ogóle w Polsce ktoś je znał. Wolnym zawodem zajmowali się głównie pisarze i dziennikarze. Wierzyłem wtedy, że będzie to praca lekka i fascynująca a złotóweczki będą się lały strumieniami.
Podstawową trudnością w branży usługowej, bez względu na to czy jesteś freelancerem, czy właścicielem firmy, jest wycena własnej pracy. Niestety, to nie jest sprzedaż detaliczna, kiedy cenę jednostkową produktu mnożysz przez ilość sztuk i gotowe.
Jeśli nie lubicie długich storytellingów, to po prostu wpiszcie w komentarzu tl;dr. Pozostałych zapraszam do zapoznania się z historią dziecka szczęścia. Ostrzegam, będzie długo, więc przygotujcie sobie jakiś popcorn i kawę, żeby nie zasnąć.
Chłopiec pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Czy warto marzyć? Czy marzenia w ogóle się spełniają? Czy może lepiej być realistą, twardo stąpać po ziemi zamiast fantazjować? A może marzenia do niczego w ogóle nie są potrzebne i tylko dają ludziom złudne nadzieje?
Dobry dowcip, prawda? Freelancer, podobnie jak przedsiębiorca (którym zresztą jest w pewnym sensie), jest w pracy cały czas. Jeśli nie ciałem, to przynajmniej duszą.
Freelancer na pełen etat raczej nie ma żadnych innych dochodów poza wynagrodzeniem ze zleceń (wpływy z blogowania to raczej dodatkowy, okazjonalny bonus niż norma). Jeśli więc przez jakiś czas nie mamy nowych zleceń, pojawia się panika.
Kryzys wbrew pozorom nie bardzo wygląda kryzysowo. Coraz więcej osób bowiem decyduje się na założenie własnej działalności gospodarczej. Na wielu forach i grupach dyskusyjnych, zwłaszcza na GoldenLine często powtarzają się wątki: jak założyć, co zrobić, gdzie iść itd. Od jakiegoś czasu można wszystko załatwić w jednym okienku.