Standardowa kamera w Blenderze jest bardzo niewygodna w obsłudze. Aż dziwne, że w tutorialach każdy męczy się z jej poprawnym skierowaniem na obiekt, skoro można to zrobić o wiele prościej. I zaraz pokażę, jak to dobrze zrobić w kilku krokach.
Kilka lat temu modelowałem łazienkę. Teraz wziąłem się za realne pomieszczenie, jakim jest moja kuchnia. A przynajmniej w takiej formie, w jakiej chciałbym, żeby była.
Po wielu miesiącach dłubania pierdół wróciłem do Blendera i grafiki 3D. Przysiadłem cztery litery i w końcu przejrzałem większość jego zakamarków. Co prawda z kościami wciąż niezbyt się lubimy, ale cała reszta…
Trwający wiele lat Projekt Pieces dobiegł końca i moje oko ucieszył ślicznie wydany komiks, ja zaś znalazłem się w grupie 171 artystów z całego świata. No to się tym trzeba pochwalić :)
Siedzimy w domach, za oknem wiosenna zima, ostatnimi czasu obrodziło trochę w konkursy, w które mogę się wepchnąć z robalkami. Na pierwszy odzień pójdzie konkurs InPostu. Zapraszam do oglądania i GŁOSOWANIA!
Robale i inne „urocze” stworzenia rysuję już od wielu lat. I chociaż sam nie zawsze jestem zadowolony z efektów, innym podobno bardzo się podobają. Zwłaszcza animacje. Poznacie historię „robali”.
Są projekty, które ciągną się tak długo, że o nich zapominamy a potem nagle niespodzianka! Dokładnie tak zaskoczył mnie Projekt Pieces, który żyje, ma się dobrze i właśnie przechodzi do kolejnej fazy.
Nie chodzi tu o moją domową łazienkę, bo ta ani wielkością ani wyglądem nie powala. Nie oczekujmy zbyt wiele od małego pomieszczenia w PRLowskim bloku. Pochwalę się moim osobistym projektem, który kiedyś popełniłem, a potem poprawiłem.
Kultowa gra, o której słyszał chyba każdy, nawet jeśli jej nie widział i nie grał. Głównie za sprawą rewelacyjnej muzyki Adama Gilmore’a, która doczekała się wielu coverów, także przy użyciu profesjonalnych instrumentów i programów muzycznych. Ja też przygotowałem swoją wersję.
Jako grafik już od dawna mam swoje portfolio. Jako animator, dopiero teraz przygotowałem swój pierwszy poważny showreel. Czy to dobry krok?
Celem większości z nas jest odniesienie w życiu sukcesu. Zazwyczaj jest to finansowy, ale może być też osobisty czy społeczny. Dla każdego sukces oznacza coś innego. Jeden chce mieć pełniutkie konto w banku, inny zwiedzić cały świat, ktoś jeszcze pławić się w blasku sławy, w końcu ktoś założyć szczęśliwą rodzinę.
Mamy XXI wiek. Tymczasem wciąż w sieci można znaleźć strony, które zatrzymały się w XIX wieku. Część z nich od lat jest klasyką, a ich jedynym celem jest rozbawienie odwiedzających. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Czy serwis internetowy może być dziełem sztuki? Zależy jak to pojmować. Jak dla mnie, te poniższe można tak określić. Strony dopracowane są do najmniejszych szczegółów. Mimo nieszablonowego podejścia do wyglądu i działania, są intuicyjne i bardzo przyjazne. W zasadzie większość tego typu stron to elektroniczne wersje folderów z efektami, których nie da się uzyskać w druku. I to się nazywa umiejętne wykorzystanie technologii.
Pracując na własny rachunek z czasem wyrabiamy sobie pewien zestaw czynności poprawiający efektywną współpracę z klientem. Każdy z nas ma na to swój własny sposób. Ja swój szlifowałem przez lata, więc jeśli dopiero zaczynasz pracę na własny rachunek, może posłużyć Ci jako model wyjściowy, który dostosujesz do własnych potrzeb. Bo tu już nie robisz, co każe szef, tylko samemu musisz wszystko ogarnąć.
Sliderów jest w internecie ogromna ilość. Niektóre są bardzo proste, inne totalnie wypasione, a ich kod jest większy od biblioteki jQuery. Nie chciałem być gorszy i napisałem swój na własne potrzeby. Teraz udostępniam dla Was.
Wydawałoby się, że takich ludzi w firmie nie potrzeba, bo tylko dezorganizują pracę torpedując nasze genialne pomysły. Szukają dziury w całym albo mówią głosem Kłapouchego z Kubusia Puchatka: „to na pewno się nie uda”.
Czy Wy też tak macie, że jak jest okres posuchy, to wszyscy klienci o Was zapominają, a potem nagle wszyscy na raz zarzucają zleceniami? Zupełnie jakby się zmówili? U mnie to w zasadzie norma. Nie inaczej było tym razem…
Chyba każdy programista fantazjuje od czasu do czasu o wielkim projekcie, który pociągnięty przez pół roku ustawi go na drugie pół. Niektórzy mają szczęście brać udział tylko w takich (znam gościa, który od lat jeździ po świecie, od kontraktu do kontraktu), inni niestety opędzają się drobnicą.
Temat cen, wynagrodzeń i pensji jest w Polsce tematem tabu. Zwłaszcza w branży kreatywnej. Czyżbyśmy cenili się aż tak nisko, że wstydzimy się do tego przyznać? Może właśnie dlatego wielu zleceniodawców uważa, że freelancerzy pracują za grosze a najlepiej za darmo (free można rozumieć jako darmowy).
Wszyscy lubimy duże projekty dla dużych klientów za dużą kasę. Dają one pewność dłuższej, stabilnej pracy i zazwyczaj jest co włożyć do portfolio. Graficy często gardzą „banerkami za 100zł” a koderzy małymi stronkami biorąc na warsztat tylko duże aplikacje, najchętniej bankowe. Czy mają rację?
Do salonu samochodowego przychodzi klient i mówi, że auto, które kupił trzy lata temu, jednak nie spełnia jego oczekiwań i życzy sobie zmian, a najlepiej wymiany auta na nowe. Brzmi kuriozalnie? No to czytaj dalej...
Jakiś czas temu, mimo chronicznego braku czasu, ruszyłem na Twitterze kolejny projekt, który sprawił, że tego czasu mam jeszcze mniej. Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że czasowo jestem na minusie. Dlaczego więc wziąłem się za rysowanie fejsów?
Chcesz napisać swojego pierwszego e-booka, ale zastanawiasz się, czy jest w ogóle sens? Jaki będzie odzew? Czy w ogóle ktoś to przeczyta? Zwłaszcza gdy e-book jest za friko, więc włożony czas pracy i tak się nie zwróci. Chcesz wiedzieć...
Smartfony i inne urządzenia mobilne już od lat są na porządku dziennym. Tak samo standardem powinny być strony responsywne. No właśnie, powinny. Bo nie wszystkie są. I to nie tylko te, które zapomniane wiszą w sieci od wielu lat, ale zdarzają się też nowe, których autorzy ostatnie lata spędzili chyba w karbonicie.
Wyważanie otwartych drzwi, wymyślanie koła - nazywają to różnie. Sprowadza się to jednak do jednego: zrobienie czegoś, co już przecież istnieje. Strata czasu? Bynajmniej! To jedna z lepszych rzeczy, które możesz zrobić, jeśli chcesz się rozwijać.
Przez wiele lat panowało przekonanie, że informatyk, to ktoś, kto zrobi na komputerze wszytko, od złożenia i skonfigurowania komputera, poprzez zrobienie strony internetowej, aż do zaprojektowania logo. Łatwo jednak było się zorientować, które z tych rzeczy robił właśnie informatyk. A jak jest z grafikami?
Niedawno pisałem o tym, jak zaprojektować dobre logo. Zachęcony komentarzami i mailami doprecyzuję kilka spraw, o których być może nie wszyscy jeszcze wiedzą. A ci co wiedzą, może sobie utrwalą.
Jakie są loga, każdy widzi. Jedne trochę lepsze, inne trochę słabsze, kilka naprawdę fajnych a większość... Pomijając duże i znane firmy, kiedy ostatnio widzieliście dobrze zaprojektowane logo, które przykuło waszą uwagę na tyle, że zapamiętaliście je na dłużej niż minutę?
Podczas mojej kilkunastoletniej pracy w branży graficznej, dostawałem logo chyba we wszystkich możliwych formatach: JPG (pobrany ze strony internetowej), animowany GIF, autoCADowy DWG, microsoftowe XLS, PPS czy DOC i wiele innych. Stricte wektorowych formatów była może połowa.
Na początek zmartwię Cię. Nie ma dobrego przepisu, który w 100% zapewni Ci wykonanie dobrego logo. Na efekt końcowy wpływa wiele czynników, z których najważniejszym jest Twoje doświadczenie. A o akceptacji i tak decyduje wyłącznie gust klienta lub (częściej) jego żony.
Cele pochodzą z banku zdjęć Fotolia
Każdy z nas codziennie wyznacza sobie cele, często nieświadomie. Zazwyczaj są one krótkoterminowe, maksymalnie na kilka dni naprzód. Jeśli wydaje Ci się, że zaplanowanie, co pojutrze zrobisz na obiad albo gdzie pojedziesz na wakacje nie jest celem, to się grubo mylisz. Nieliczni regularnie planują długookresowo, z tygodniowym albo nawet miesięcznym wyprzedzeniem. Dlaczego warto brać z nich przykład?
Pytania pochodzą z banku zdjęć Fotolia
Wyobraź sobie, że przychodzi do Ciebie klient ze zleceniem wykonania logo, folderu albo strony internetowej (czy jakiegokolwiek innego projektu wymagającego kreatywności). Co robisz? Czy po otrzymaniu podstawowych informacji raźno zabierasz się do pracy? Czy może wolisz najpierw doprecyzować szczegóły?
Działo się to onegdaj przed wiekami całymi i na dalekich lądach...
Gwiezdne Wojny jeszcze nie weszły do kin a szaleństwo większe niż przed świętami. Jestem pewien, że w tym roku przyćmią nawet Kevina, czyli nasz prawie narodowy symbol świąt. Każdy, kto tylko może, chce sobie ukroić kawałek tego tortu. Ja też, ale o tym za chwilę.
Prawdę mówiąc nie spodziewałem się tego, ale kolorowanki dla dorosłych przeżywają boom. O ile w przypadku dzieci jest to zrozumiałe, bo poznają kolory, bo uczą się nie wychodzić poza linię. Ale dorośli? O co chodzi?
Mówi się, że jak coś (ktoś) jest do wszystkiego to jest do niczego? Co więc można powiedzieć o mnie, kiedy zajmuję się setką różnych rzeczy i próbuję kolejnych? Ale nic na to nie poradzę, że tyle tematów mnie kręci :)
Studio pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Nawet papier toaletowy wie, że aby żyć, trzeba się rozwijać. No więc postanowiłem wziąć z niego przykład ku uciesze i hejtowi gawiedzi i spróbować swych sił w obróbce i montażu wideo. Zwłaszcza, że akurat wpadło jedno takie zlecenie...
Zdjęcie na baner pochodzi z serwisu Fotolia.pl
W życiu niemal każdego freelancera pojawiają się takie sytuacje, że ochotę wziąć każde zlecenie za każde pieniądze. W sumie trudno się dziwić, bo często sytuacja do tego po prostu zmusza. Ale zanim zgodzimy się na wszystko, warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić, czy na pewno warto.