Dla wielu osób są to synonimy i nie widzą specjalnie różnic. Jeśli Ty też nie widzisz, a temat Cię interesuje, to zapraszam do lektury. Nie będzie zbyt długo.
Jest to zbiór informacji zawarty w umyśle człowieka: uporządkowany, wyrażony w słowach i liczbach, w postaci danych, naukowych formuł, skodyfikowanych procedur, czy uniwersalnych zasad. W komputerze byłby to odpowiednik bazy danych. Takie suche, chociaż uporządkowane dane.
Jest to zdolność do postrzegania, rozumienia, uczenia się, analizy i adaptacji do zmian otoczenia. To nie tylko wykorzystywanie posiadanej wiedzy, ale też umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach, ale też efektywne szukanie rozwiązań. W analogii komputerowej byłoby to oprogramowanie lepiej lub gorzej działające w zależności od wprowadzonych danych.
Jest to umiejętność podejmowania właściwych decyzji wykorzystując nabytą wiedzę oraz doświadczenie życiowe. Innymi słowy jest to zdolność do praktycznego wykorzystania posiadanej wiedzy. Aby móc owej wiedzy praktycznie użyć, niezbędna jest inteligencja, żeby rozpoznać kiedy, jaka wiedza będzie potrzebna i jak najlepiej ją wykorzystać. Jest to więc niejako wynikowa wiedzy i inteligencji. A w komputerze byłoby to również oprogramowanie, ale takie lepsze i posiadające dostęp do bazy danych.
Te pojęcia często są stosowane jak synonimy, ale nimi nie są. Inteligencja jest potencjalną możliwością umysłu, a mądrość jej praktycznym wykorzystaniem na podstawie posiadanej wiedzy.
Gdzieś czytałem, że inteligencja może istnieć bez mądrości, ale mądrość bez inteligencji już nie. Czy mądrość jest więc czymś lepszym od inteligencji?
Z jednej strony wychodzi na to, że tak. Ale nie do końca się z tym zgadzam. Są ludzie mądrzy, posiadający wiedzę i umiejący ją wykorzystać, ale tylko w takim zakresie, w jakim się wyuczyli. A nowe problemy całkiem ich przerastają i nie umieją wykorzystać dotychczas nabytych umiejętności. Przykładem mogą być niektórzy profesorowie ekonomii mający bogatą wiedzę teoretyczną, ale jednak nie posiadający własnej firmy, bo ich to zwyczajnie przerasta.
Na pewno jednak zgadzam się ze daniem, że „o radę lepiej prosić ludzi mądrych, zaś grać w szachy i liczyć całki z inteligentnymi”. Coś w tym jest.
Jak już o tym pisałem w pierwszym wpisie o nadwydajności, jest to po prostu bardzo szybki, wielordzeniowy procesor, dzięki któremu umysł przetwarza w głowie setki różnych myśli i koncepcji, często równolegle. Niestety, wbrew temu, co sądzą o tym normalsi (często w niewybrednych komentarzach), nie znaczy to od razu, że taki człowiek jest geniuszem. Sam procesor to za mało. Potrzeba jeszcze dobrego oprogramowania i bazy danych. Każdy programista dobrze wie, że złe dane na wejściu dają złe wyniki na wyjściu. Tak samo tutaj. Można dojść do jakichś wniosków bardzo szybko, ale niekoniecznie właściwych. I co komu po takiej nadwydajności?
Dobra nadwydajność to taka, która łączy się z wiedzą, inteligencją i mądrością. I często tak jest, chociaż te proporcje nie zawsze są zadowalające.