Dostałem kiedyś „proste” zlecenie poprawienia niezbyt skomplikowanej strony internetowej, w zasadzie nieco bardziej rozbudowanej wizytówki. Na pierwszy rzut oka nic skomplikowanego, ale…
Gajerek pochodzi z Adobe Stock
Nie spodziewałem się zastać na serwerze nic poza kilkoma plikami HTML i garścią grafik. Tym bardziej, że klient zarzekał się, że żadnego CMS-a tam nie ma. Zanim jednak zgodziłem się na współpracę i wyceniłem, profilaktycznie poprosiłem o dostęp do plików źródłowych, żeby orientacyjnie przymierzyć się do zadania.
To mnie uratowało. Na serwerze zastałem setki plików powiązanych ze sobą w nieznany mi sposób. Niektóre foldery nazywały się ZEND i SMARTY, więc wywnioskowałem, że mogły być użyte, chociaż równie dobrze mogły być pozostałością po czymś zupełnie innym. Dałem sobie godzinę na ogólne wgryzienie się w temat i „na oko” wyceniłem swoją pracę. Klient złapał się za głowę i poszedł szukać autora strony. Po miesiącu wrócił, serwis zrobiłem od zera dodając trochę nowych funkcjonalności i działa do dziś (serwis, nie klient).
Dlaczego ludzie lubią robić proste rzeczy przy użyciu skomplikowanych metod. Na wspomnianej stronie na dobrą sprawę nawet baza danych nie była potrzebna, na upartego wystarczyło kilka plików HTML i JavaScript. Oczywiście to było wtedy, gdy strona faktycznie była tylko wizytówką. Obecnie serwis „żyje”, rozwija się, jest system aktualności, galeria.
Z drugiej strony rozumiem siłę CMS-ów, bo sam napisałem jeden, cały czas go rozwijam i stawiam na nim serwisy. Ale to są jednak większe, „żyjące” strony i klienci sami edytują treści. A wizytówka? Zrobiłem kilka bez CMS-a np. Dom nad Narwią.
Znane są reklamy sklepów internetowych typu: „kilka kliknięć w konfiguracji i już możesz zarabiać”. Wszystko pięknie, tanio, czasami darmo, tylko...
To świetny sposób na wyciąganie kasy od klientów, czego dowiedli najwięksi, bo przecież nawet Adobe już od kilku lat tak robi. Pracę wykonuje się tylko raz, a kasa płynie ciurkiem. Z punktu widzenia sprzedawcy jest to sytuacja idealna, z punktu widzenia klienta już niekoniecznie.
Co prawda jednorazowo płacisz mniejszą kasę, ale musisz to robić co miesiąc. A gdy przestajesz płacić, to strona znika z sieci. Ma to sens, gdy planujesz podziałać krótki okres czasu. Bardzo łatwo jednak policzyć, kiedy taka zabawa przestanie się opłacać. Zapewniam, że znacznie szybciej, niż będzie istnieć Twoja firma.
Strona też nie jest robiona specjalnie dla Ciebie, bo podniosłoby jej koszty i przestało być takie „opłacalne”. Serwisy po prostu oferują kilkadziesiąt szablonów, niektóre można w ograniczonym zakresie edytować. Niektóre nie obsługują nawet responsywności.
Grafika pochodzi z Adobe Stock
Schodząc jeszcze niżej z wydatkami możesz zdecydować się na stronę darmową. Tu zazwyczaj masz jeszcze mniej możliwości personalizacji, adres strony kończy się np. na WIX czy WORDPRESS. Bywa też, że na stronach pojawiają się reklamy. W końcu usługodawca też z czegoś musi żyć.
Nie oszukujmy się, tanio nie będzie, bo to nie jest sprzedaż detaliczna gotowego produktu tylko przygotowanie na specjalne zamówienie. Jednak w szerszej perspektywie taki wybór ma szereg zalet:
Jak kiedyś wspomniałem we wpisie Ile kosztuje strona: jeśli chcesz mieć garnitur w cenie z Testo, kup go w Tesco, ale będziesz miał jakość z Tesco. Jeśli chcesz mieć garnitur uszyty na miarę, poszukaj krawca.