Kasa pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Co jakiś czas spotykam się z tym (niewdzięcznym?) tematem albo na blogach albo na forach dyskusyjnych. Jest on tyleż ciekawy co wstydliwy. Może to wynik naszej mentalności, wychowania, nie wiem. W każdym razie ludzie często boją się/wstydzą/krępują prosić o zaliczkę.
Ja sam za każdym razem stoję przed dylematem:
Wiem, że to nie tylko mój problem. Są osoby, które mają większe doświadczenie niż ja, które kilka razy się na tym przejechały i... wciąż nie biorą zaliczek.
Jeden z moich znajomych, który pośredniczy między mną a klientami, jest stanowczo przeciw zaliczkom. Sęk w tym, że często bywa tak, że klient potrzebuje projektu "na już" a potem projekt się ciągnie i ciągnie i nie mogę od niego wyciągnąć materiałów, nie mówiąc już o zakończeniu projektu. Kilka takich projektów od wielu miesięcy jest zakończonych (na szczęście opłaconych) a wciąż posiadają testową treść (mam tu na myśli serwisy internetowe a nie druk) np. "Lorem ipsum" na stronie głównej :)
Na wielu grupach przerabia się ten temat od czasu do czasu i śledząc dyskusje mogę stwierdzić jedno: są ludzie, którzy biorą zaliczki i są ludzie, którzy będą brać zaliczki.
Co ciekawe, dopóki się nie sparzą, są im przeciwni, "bo to nieprofesjonalne". Nie wiem, co w tym nieprofesjonalnego, że chcemy się zabezpieczyć przed klientem, którego nie znamy (tak zresztą robią np. duże drukarnie czy inni podwykonawcy, więc czemu nie my?). To że on twierdzi, że jest uczciwy to nic nie znaczy. Już mi tak kilku powiedziało i zostałem z niemal gotowym projektem, bo firma mu upadła, bo znalazł kogoś tańszego, bo się rozmyślił, bo... A umowa rozwiązuje problem tylko częściowo.
Jeśli klient nie będzie chciał słyszeć o zaliczce, to może warto się zastanowić nad współpracą. Uczciwy nie będzie miał z tym problemów. Co więcej, żaden z moich klientów płacących zaliczki nie uważał, że zachowałem się nieprofesjonalnie. Więcej, współpraca dobrze nam się układała a z niektórymi wciąż układa.
Osobiście uważam, że zaliczka spełnia rolę motywacyjną dla klienta. Kiedy ten "zamroził" jakąś kwotę, to będzie mu bardziej zależało, żeby projekt został ukończony. Sprawdziłem osobiście. Projekty z zaliczkami finalizuję o wiele szybciej niż te bez zaliczek.
Z tym jest większy problem. Jak wyliczyć wysokość zaliczki? 10%, 20%, 30%? Myślę, że do każdego zlecenia trzeba podejść indywidualnie. Jeśli to bardzo mały projekt, można zaryzykować bez niej, od średniego wziąć 30%, od dużego 10%. Na pewno do zaliczki trzeba wliczyć koszty, które poniesiemy np. zakup zdjęć, serwera, domeny lub innych materiałów czy wydruki. Głupio byłoby zostać z kilkoma wydrukowanymi banerami czy niepotrzebną domeną, bo klient się rozmyślił. Wyciągnięcie potem od niego kasy (mimo umowy) graniczy z cudem. A i o takich przypadkach słyszałem.
I tu też mamy spory dylemat. Z jednej strony jak poprosimy na początku, to klient może się zjeżyć, że nie będzie płacił w ciemno (nawet jak zna nasze dokonania, portfolio, często renomę i sam nas wybrał). Z drugiej strony jeśli umówimy się na zaliczkę po jakimś etapie (np. wstępnym projekcie), to ten etap może się przeciągać w nieskończoność. A koniec końców klient pójdzie do innego wykonawcy z niemal ukończonym projektem za friko.