Kontynuując tematykę fotograficzną, tym razem napiszę o zdjęciach nocnych, bo zauważyłem, że wiele osób popełnia podstawowe błędy, a potem się dziwi, że efekt nie spełnia ich oczekiwań. Na szczęście da się to w miarę łatwo ogarnąć.
Przez wiele lat wydawało mi się, że to jest coś oczywistego, ale odkąd coraz więcej osób pyta mnie o to zagadnienie (i to wcale nie tacy, którzy dopiero wczoraj kupili aparat), postanowiłem coś z tym zrobić i wyłożyć temat jak krowie na miedzy :)
Wielu moich znajomych ma w swoich plikach totalny bałagan, żeby nie użyć gorszego słowa na „B”. Nie tylko w bezsensownym nazewnictwie, ale w samym położeniu plików, które utrudnia, a często wręcz uniemożliwia odszukanie tego właściwego. Nie mówiąc już o łatwym tworzeniu kopii zapasowych. Jeśli należysz do tych osób, to być może już zaraz zmieni się Twoje życie.
Uwielbiam minimalizm i 100% kontroli nad kodem, dlatego bardzo długo z nieufnością podchodziłem do jQuery. Teraz jednak widzę, jaki byłem niemądry, ta biblioteka ma naprawdę moc. Oczywiście bez przesady, są rzeczy, które łatwiej i szybciej się zrobi w gołym JavaScript, jednak w wielu przypadkach pozwala zaoszczędzić wiele pracy.
Obiekt Canvas to świetny wynalazek. Długo do niego nie podchodziłem, ze względu na początkową niekompatybilność wszystkich przeglądarek (zwłaszcza MSIE), poza tym nigdy nie był mi specjalnie potrzebny. Teraz jednak zaszła konieczność jego użycia, a najwięcej problemów sprawiło głupie 15 bajtów.
InDesign nie jest (niestety) najlepszym programem do składu. Popularność zyskał w zasadzie tylko poprzez bycie częścią pakietu Adobe. Ale jego niewątpliwą zaletą jest szybki odczyt i zapis plików, np. w porównaniu z Illustratorem, czy Corelem (chociaż te akurat służą trochę do czego innego). Pliki jednak cały czas puchną, bez względu na to czy dodajemy obiekty czy usuwamy. Przybywa stylów, próbek kolorów, podglądów grafik i wiele innych danych, które z czasem przestają być potrzebne. Po co więc mają zajmować miejsce w pliku?
Instagram początkowo miał być serwisem do łatwego i szybkiego dzielenia się zdjęciami robionymi komórką (stąd brak do tej pory w pełni funkcjonalnej aplikacji przeglądarkowej, ale można to obejść). Tymczasem stał się potężnym narzędziem do promocji marki. Warto spojrzeć na serwis właśnie pod tym kątem zamiast wrzucać setne zdjęcie z dziubkiem.
Prawie rok temu opisywałem program, który pozwala dodawać zdjęcia na Instagram z poziomu zwykłego komputera, bez konieczności przenoszenia ich na komórkę. Ale przecież można to zrobić jeszcze łatwiej...
Twitter jest bardzo szybkim kanałem Social Media. Średni czas życia posta to około godziny (często nawet mniej), w odróżnieniu od Facebooka, gdzie jest to kilka dni. Dlatego działania w nim nazywane są Realtime Marketingiem. Czy wiesz, jak się w nim odnaleźć?
Blogujesz, klepiesz te literki od rana do wieczora a efekty wciąż są niezadowalające? Myślisz, że słabo piszesz i starasz się jeszcze bardziej? A może to nie samo pisanie chodzi? Zobaczmy, co można na to zaradzić.
Siedziałem sobie niedawno w Zamkowych Tarasach z waniliowym latte w kubku i Macbookiem przed sobą. Kawa nie była ze Starbucksa, bo go nie ma jeszcze w Lublinie, ale Mac był jak najbardziej Applowski. Miałem potrzebę wysłać tu na bloga kilka zdjęć. Skorzystałem więc ze swojego multiuploadera i... dupa. Nie działał. Jak to się mogło stać?