Czy miewasz czasami ochotę rzucenia wszystkiego w cholerę i wyjechania w Bieszczady? Czy rutyna tak Cię zdominowała, że od wielu miesięcy nic nowego nie wymyśliłeś? A może bywa tak, że włączasz rano komputer i zamiast pracować, pół dnia bezmyślnie klikasz w fejsa? Chyba potrzebujesz odmiany!
Jezioro pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Niestety nie każdy ma ten komfort, żeby z dnia na dzień rzucić wszystko i wyjechać gdzieś daleko. Albo przebranżowić się z grafika w drwala (swoją drogą mam znajomego, który od lat snuje takie plany ale póki co wciąż siedzi przy komputerze). Żyć i pracować trzeba a wg przysłowia „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu” mało kto odważy się spalić za sobą mosty i zacząć wszytko od nowa. W sumie na dobrą sprawę moje założenie własnej firmy było w pewnym sensie czymś takim, ale wtedy coś mnie opętało i drugi raz nie zdobyłbym się na taki krok.
No więc siedzę sobie w domu, klepię w klawiaturę, robię mniej lub bardziej wypasione projekty i powoli popadam w rutynę. To nie jest dobre, bo umysł przestaje pracować, kreatywność spada, a do głowy przychodzą głupie pomysły. A nie wszystkie da się zgonić na kryzys wieku średniego. Całodzienne fejsbukowanie powoduje tylko frustrację.
Coworking pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Z jednej strony jest to fajne, bo pozwala wykonywać codzienne (często monotonne i nudne) czynności bez angażowania umysłu. Na przykład prowadząc samochód możesz myśleć o zupełnie innych sprawach. Z drugiej strony jednak jest to bardzo podstępna pułapka, bo:
Dlatego między innymi polecana jest technika pomodoro, bo przerywa rutynowe czynności dając chwilę wytchnienia i zastanowienia się nad dalszymi działaniami.
Jogging pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Zgodnie z tytułem wpisu, spróbuj odmiany. Niekoniecznie jakiejś diametralnej, ale nawet drobne zniekształcenia w codzienności pomogą odświeżyć spojrzenie na świat. Ja na przykład raz w tygodniu zmieniam miejsce pracy i z laptopem ląduję w kąciku coworkingowym, kawiarni lub (najlepiej) u klienta. Wystarczy taka drobna zmiana otoczenia, żeby zupełnie inaczej funkcjonować. Robię zupełnie inne rzeczy, nie mam już takiego wygodnego dostępu do fejsa czy codziennych aplikacji i już w drodze powrotnej głowa pęka od nowych pomysłów (dyktafon w komórce również).
Spróbuj projektu pobocznego, o którym niedawno pisał Jacek.
W miarę możliwości staraj się brać udział w różnych targach, konferencjach, szkoleniach i innych takich. Obowiązkowo bez laptopa, żeby nie kusiło. Bardzo łatwo dać się ponieść i przez godzinę wrzucać zdjęcia na fejsa. Niedawno byłem na RemaDays. Trzy dni. Jedyny internet miałem w komórce, z której i tak korzystałem sporadycznie, bo nie było czasu. Fizycznie sponiewierałem się okrutnie, psychicznie mocno wypocząłem.
Wreszcie wakacje. To podstawa w każdym zawodzie, chociaż nie oszukujmy się - jeśli jesteś samozatrudniony i masz stałych klientów, to nie dadzą spokoju dłużej niż przez tydzień. Zawsze coś komuś trzeba zrobić. Niemniej jeśli uda się ich wszystkich przekonać, że wytrzymają beze Ciebie, to masz ten tydzień tylko dla siebie i dla rodziny. Obowiązkowo gdzieś, gdzie nie ma internetu a zasięg komórkowy też niedomaga... Żartuję, chyba nie ma już takich miejsc. Przynajmniej nie w Polsce.