Dzisiaj jest czwartek, 30 listopada 2023
FotocykUstawienia renderowania w BlenderzeCytaty motywacyjne
Po co rysuję fejsy?

Po co rysuję fejsy?

poniedziałek, 2017-10-161946Na luzie, Blogowanie, Grafika

Jakiś czas temu, mimo chronicznego braku czasu, ruszyłem na Twitterze kolejny projekt, który sprawił, że tego czasu mam jeszcze mniej. Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że czasowo jestem na minusie. Dlaczego więc wziąłem się za rysowanie fejsów?

To wszystko wina Pana Cytata

Oczywiście nieświadoma i z pewnością niecelowa, ale przynajmniej jest na kogo zrzucić całą winę.

Otóż klikaliśmy sobie kiedyś na messengerze o autopromocji i sposobach wyjścia do ludzi. On opowiadał o swoich tabliczkach, z których jedna trafiła aż do Francji, a ja doznałem objawienia, o ile objawienia może dostać taki zatwardziały ateista jak ja.

W sumie nie był to ani pierwszy ani lepszy pomysł, bo tych mam tysiące na minutę, ale jakoś szczególnie przypadł mi do gustu. Długo się nie namyślałem, a może powinienem...

Fejsy są nie tylko na Twitterze, zobacz koniecznie:
Fejsy na Twitterze
Fejsy na Instagramie
Fejsy na blogu

Zacząłem od głównego winnego

Coś w tym jest, że pijani ludzie nie powinni mieć dostępu do internetu, bo robią dziwne rzeczy. Pierwszy fejs Pana Cytata był tragiczny i nie powinien opuścić mojego komputera. Niestety zahamowania popiłem piwem i fejs poszedł. Wkrótce go skasowałem i chciałem zapomnieć, ale Pan Cytat w swojej złośliwości nie pozwala mi na to i co jakiś czas publikuje z nim swoje posty. Nawet mimo tego, że po kilku tygodniach przygotowałem mu o wiele lepszego.

W każdym razie zachęcony przez Pana Cytata wziąłem się za kolejne. Przygotowałem sobie listę osób, których chciałem „uszczęśliwić” (że tak sobie zażartuję), wśród których znalazły się najbardziej medialne osoby na świecie. Kryterium było proste - jak najwięcej followersów na Twitterze. W końcu chodzi o to, żeby dotrzeć do jak największej społeczności. Sama Oprah czy Ellen DeGeneres mają miliony obserwatorów.

Trochę się przeliczyłem

Plan (podparty fantazjami i dużą dozą naiwności) był śmiały. Wrzucam fejsy na Twittera, otagowuję szczęśliwca, ludzie są zachwyceni, retweetują na masę a ilość obserwatorów rośnie pod sufit (córka mawia, że „aż do nieba”, ale ja z wiadomych względów tak nie napiszę). A wiadomo, że im więcej followersów, tym większy zasięg innych postów, np. blogowych.

Nie wziąłem pod uwagę, że rysuję marnie (nawet jeśli jest to zwykłe odrysowywanie) i większość ludzi pewnie wolałaby, żebym tego nie robił. Mało kto zareagował z „fejsobiorców” zareagował choćby lajkiem, jeszcze mniej retweetowało moje wypociny. Motywacja trochę mi spadła, poluzowałem gumkę w majtach i początkowy plan „jeden fejs dziennie” wymieniłem na „kilka fejsów w tygodniu jeśli czas pozwoli”. A miało być tak pięknie...

Z pierwotnych planów nici, ale są inne zalety

Przede wszystkim nauczyłem się trochę rysować. Nie żeby jakoś tak od razu rewelacyjnie, szału nie ma, ale porównajcie sobie pierwszy i ostatni fejs. Różnica naprawdę spora i to w niecały miesiąc! Gdybym tylko miał więcej czasu na rysowanie...

Pojawiło się też kilku potencjalnych klientów, z którymi trwają rozmowy i może coś z tego wyniknie a może nie. Z jednym nawet popełniliśmy kilka obrazków dla dzieci.

A może by zrobić z tego biznes?

Pan Cytat zasugerował, żeby rysować fejsy za kasę. W sumie czemu nie. Byłoby fajnie, ale zainteresowanie jest minimalne i pewnie głównie dlatego, że za free. Problem w tym, że raczej trudno będzie znaleźć punkt styku pomiędzy tym, ile ktoś będzie skłonny zapłacić a ile będę chciał wziąć biorąc pod uwagę moją roboczogodzinę.

Póki co więc pozostanę przy rysowaniu fejsów na moich własnych zasadach, które opisałem w galerii z fejsami.

Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na