Tzw. „wojny systemowe” między posiadaczami komputerów różnych firm były od zawsze. Atarowcy konkurowali z Commodorowcami (chociaż prywatnie często byli przyjaciółmi). Dogryzali sobie przy każdej okazji jednocześnie wychwalając zalety własnego sprzętu. Ciekawe, że w czasach 8-bitowców było dużo więcej rodzajów komputerów np. Spectrum, Schneider a nawet pierwsze Apple.
Na początku czasów 16-bitowych wciąż dominowały obozy Atari ST vs Commodore Amiga. PC-ty miały zawojować świat nieco później, na razie były wielkimi kalkulatorami z monochromatycznymi monitorami pracującymi głównie w trybie tekstowym. Apple nie było w Polsce popularne głównie ze względu na cenę. Wkrótce firmy Atari i Commodore upadły i wszyscy przesiedli się na PC. I zaczęła się wojna międzysystemowa: Windows vs Linux. Maki wciąż były komputerami niszowymi, specjalizowanymi głównie do grafiki i DTP. W Polsce miały cenę zaporową, a brak oprogramowania (zwłaszcza pirackiego) nie zachęcał do ich kupowania.
Przestały więc być czynnikiem decydującym, ważniejsza stała niezawodność działania i dostępne oprogramowanie. Komputery od Apple zaczęły używać procesorów Intela, można więc było na nich odpalać Windowsa natomiast OSX na PC-tach. Osobiście nie wiem, jaki w tym sens, ale podobno niektórzy tak robili.
Cały czas jednak aktualne są dyskusje na temat, co jest lepsze: Mac ze swoim Mac OS czy PC z Windowsem. Inne kombinacje, czy nawet Linux nie biorą w tym udziału, ale to zrozumiałe. To nie są rozwiązania dla zwykłego Kowalskiego, który chce włączyć komputer i od razu pracować. Wiele programów biznesowych jest tworzone tylko dla tych dwóch najpopularniejszych platform. Dla grafików Linux jest jedynie ciekawostką, bo pakiet Adobe na tym nie ruszy (Wine i podobne wynalazki z miejsca odpadają).
Jeszcze do niedawna polecane były osobom szukającym niezawodności sprzętu i stabilności systemu. Dzięki niewielkiej różnorodności maszyn by idealnie pod te kilka modeli skrojony.
Użytkownikom udostępniał tylko to, co według wizji Jobsa było im potrzebne. Jeśli ktoś chciał podłubać w systemie, żeby coś ulepszyć, to mógł zapomnieć.
Teraz już tak nie jest. Legendarnego BlueScreena na Windowsie nie widziałem od wielu lat, za to MacBooka kilka razy udało mi się totalnie zawiesić. Owszem, produkty Apple są bardziej dopracowane, bo podzespoły dobiera i składa jeden producent i do nich dopasowuje swój system. Z drugiej strony są to bardzo zamknięte ekosystemy i nie ma możliwości dobrania podzespołów pod swoje potrzeby. Nie mówiąc już o systematycznej rozbudowie starszego sprzętu - trzeba po prostu kupić cały nowy zestaw.
PC-ta dla odmiany każdy sklep (lub użytkownik) może złożyć indywidualnie. Ilość możliwych kombinacji jest praktycznie nieskończona. Ja sam swojego blaszaka modernizowałem przez rok wymieniając tylko te elementy, na które akurat było mnie stać i które były mi na daną chwilę najbardziej potrzebne. No a Windows te wszystkie kombinacje musi jakoś obsłużyć.
Każdy ma swoje zdanie i opinie. Wiele lat temu Misz próbował porównywać ceny sprzętu i oprogramowania i ale szybko się okazało, że to też zależy od punktu widzenia. Jeden potrzebuje porządnego pakietu Office i ponosi dodatkowe koszty. Innym wystarczy LibreOffice, ale dla odmiany nie zadowoli się GIMP-em tylko potrzebuje pełnego pakietu od Adobe. Chociaż i tutaj jednym wystarczy leciwy CS6, inni potrzebują najnowszych wersji CreativeCloud. Ja osobiście nie lubię CC. Na PC znajdzie się dużo ciekawych i często darmowych programów, których ma Maku nie ma i nie będzie.
Sam sprzęt też ma duży rozrzut cenowy. Maki ze względu na nadgryzione jabłko są dużo droższe od PC-tów o zbliżonych możliwościach. Nie ma tu niestety wersji budżetowych, które bez problemu znajdzie się w świecie PC. A przecież nie każdy potrzebuje super drogiej obudowy.
Ja całkiem niezłą stacjonarkę kupiłem za 2000zł ale gdyby chcieć coś wypasionego, z porządnie dobranymi podzespołami i jeszcze logiem (np. Della) na obudowie to już cena mocno idzie w górę i już tak bardzo się nie różni od komputerów Apple.