Retro aparat aż się prosi, żeby go używać z retro obiektywami. Pewnie dlatego mam tylko jednego, nowoczesnego Fujinona z autofocusem, a reszta to różne dziwne szkiełka np. od kamer przemysłowych.
Kilka lat dopadł mnie kryzys wieku, czy jak go tam zwać. Nie mam prawa jazdy, więc nie kupiłem Ferrari do wyrywania lasek. Nabyłem za to całkiem fajnego bezlusterkowca doskonale naśladującego stare dalmierze. Zakochany w nim jestem do dzisiaj, a moje zdanie podzielają inni użytkownicy tego aparatu.
Początkowo planowałem używać jednego obiektywu (stałoogniskowy Fujinon 35mm/f2.0), kupionego razem z aparatem. Zdecydowanie preferuję stałki od zoomów, bo o ile czasami stwarzają pewne problemy (nie zawsze da się podejść odpowiednio blisko), to w niższej cenie oferują lepszą jakość. No i jest większa frajda z samego fotografowania. Nad odpowiednim kadrem trzeba się zastanowić kilka razy zamiast cykać bez opamiętania. Amatorowi w zupełności to wystarczy.
Z czasem jednak zacząłem się rozglądać za innymi szkłami. Nie potrzebuję mega drogich i idealny obiektywów, wygrzebuję więc różne graty dające niepowtarzalny charakter zdjęć. Bywają one niedoskonałe w każdej kwestii, ale przez to urzekające (chociaż przyznaję, że nie lubię całkowicie miękkiego obrazu - ostrość jednak gdzieś powinna być). Zainteresowałem się nawet malutkimi szkiełkami od kamer przemysłowych. Obecnie mam dwa, przy czym jedno jest na tyle niesamowite, że je kiedyś opisałem, a drugim zajmę się za jakiś czas.
Chyba każdy fotografujący zna ten uniwersalny standard, chociażby z Zenitów. Dzięki przejściówkom, można je podpiąć chyba pod każdy współczesny aparat cyfrowy. Obiektywy są całkowicie manualne, a przez to niedrogie. Jednak zawsze istnieje ryzyko nabycia nienadającego się do niczego szrotu. Można też wyhaczyć naprawdę ciekawe perełki, chociaż mi się jeszcze nie udało. Większość dostępnych na Allegro szkieł to standardowe Heliosy o jakości zaledwie przeciętnej i nie oferujące nic ciekawego.
Obecnie dysponuję kilkoma ciekawymi szkłami, przy czym dwa są moje, a dwa pożyczyłem od Wojtka, prowadzącego całkiem fajny blog o fotografii, piwach, szkole i nie tylko :)
Szkło dużo starsze ode mnie. Dostałem je jakieś 30 lat temu od dziadka razem z aparatem Praktica. Aparat jest zabytkiem jeszcze z początku lat 50-tych, ale wciąż działa i nawet robi poprawne zdjęcia, chociaż nigdy nie był w serwisie, przynajmniej nie za mojego życia. Ale o tym może innym razem.
Obiektyw jest malutki, chyba nawet spleśniały czy coś, bo na wewnętrznym szkle ma jakieś plamki. Działa jednak poprawnie (chociaż niekoniecznie pod słońce), dobrze komponuje się z moim aparatem, a dzięki niewielkim rozmiarom idealnie sprawdza się w fotografii ulicznej. Po ustawieniu przesłony na f8 i ostrości na około 3-4 metry można focić wszystko, co się dookoła dzieje. Ale do portretów z małą GO też się nadaje, bo ostrzy nieźle już od pełnej dziury.
Obiektyw kupiłem niedawno na OLX za jakąś stówkę z hakiem. Mało używany i wygląda jak nówka. Gdzieś doczytałem, że to zwykły Pentacon, tyle że na rynek włoski. Odpuściłem sobie więc zakup Pentacona za dwa razy większą kwotę, ale nie wiem, czy dobrze zrobiłem, bo nie mam porównania.
Z Pentorem szału nie ma. Do przesłony f4 mydli niemiłosiernie i nie jest to kwestia nietrafienia z ostrością. Miękki jest cały obraz, a tego akurat nie lubię. Od f8 jest już znośnie, chociaż obraz powiększony 1:1 nie powala, ale jakość internetowa jest dobra. Przy tej przesłonie także GO jest duża i trudniej odseparować tło. W sumie to nie wiem jeszcze, do czego będę go używał. Do portretów za długi i wymaga mocnego przymknięcia przysłony. Do streeta trochę za duży, chyba, że będę cykał z dystansu. Może zabiorę go na jakiś wyjazd w góry, gdzie odległości między planami są duże.
Ten obiektyw pożyczyłem od Wojtka. Jest dużo większy i cięższy od mojego Zeissa, ale jest nowocześniejszy i przede wszystkim jaśniejszy, chociaż potwierdzam to, co mówił mi Wojtek - na pełnej dziurze mydli.
Sensowne focenie zaczyna się jednak już od f2.8. Obiektyw posiada popychacz i przełącznik A/M. Na automacie można ustawić przesłonę bez jej faktycznego przymykania - robi to bolec podczas naciskania spustu i współpracuje z wieloma aparatami z epoki, np. wspomnianym Zenitem. Ja pracuję tylko na manualu, ale w bezlusterkowcach nie jest to absolutnie żadnym problemem. Ostrzy się bardzo dobrze i nie ma problemu nawet ze zdjęciami nocnymi z ręki.
Trochę kusi, żeby podmienić go z moim Zeissem, ale Wojtek pewnie się zorientuje. Poza tym jak na 55m jest to duże szkło, co z dużą przejściówką na M42 wygląda jak jakieś tele.
Kolejny obiektyw od Wojtka i zdecydowanie najładniejszy w zestawieniu. Bardzo malutki, mniejszy nawet od mojego Zeissa. Ma ciekawą przesłonę składającą się z dwóch blaszek dających kwadratowy otwór, co bezpośrednio wpływa na kształt bokehu.
Niestety, chociaż ma standardowy gwint M42, to z tego, co doczytałem, był robiony pod konkretny aparat i na pewno nie była to Leica, chociaż to głównie one pracowały z Voigtlanderami. Ten obiektyw był częścią aparatów Vitoret (zresztą tej samej firmy) i ma inną płaszczyznę ostrzenia, przez to z typowymi aparatami nie ostrzy na nieskończoność. Podobnie zresztą miała moja Czajka-2 ze szkłem na gwint M39, które też pracuje wyłącznie z tym apartem. Ciekawostką jest tu pierścień czasów, ale nie wiem, czy obiektyw ma w środku migawkę, czy tylko przekazywał jakieś informacje do aparatu.
Teoretycznie obiektyw powinien ostrzyć w jakimś niewielkim zakresie kilku metrów. W praktyce podpięty normalnie nie ostrzy w ogóle. Podejrzewam, że był rozkręcony i źle skręcony, bo wskaźniki na pierścieniu ostrości są od dupy strony, a kręcenie nim w ogóle na nic nie wpływa. Pierścień przesłony jest umiejscowiony tragicznie przy samym gwincie i chodzi tak ciężko, że gdy usiłowałem go ruszyć, to odkręcałem obiektyw.
Obiektyw za to sprawdza się w makrofotografii, co też sprawdziłem, bo pierścienie pośrednie mam. Jest ciekawie, ale nie mogłem uzyskać kwadratowego bokehu (delikatnie widać to tylko na zdjęciu mięty). Podejrzewam, że trzeba będzie przygotować jakąś wilgotną scenę ze słońcem odbijającym się od kropelek wody. Reasumując - szkiełko wygląda bardzo ładnie i bardzo retro, rysuje też nieźle, niestety tylko w makro. A tak bym go chciał wziąć na streeta…