Rynce opadajom i o podłogę czaskajom, jak się słyszy głupoty głoszone przez antymaseczkowców. Wiem, że ten wpis nic nie zmieni, ale może kilka niezdecydowanych osób zrozumie to i owo.
Nie wiem, czy zauważyliście, ale nikt nie pisze i nie mówi: „kiedy pokonamy wirusa, to…”, „kiedy skończy się zagrożenie, to…”, „kiedy poradzimy sobie z problemem, to…”. Każdy za to pisze: „kiedy w końcu otworzą…”, „kiedy nam pozwolą…”, „kiedy zwrócą nam wolność…”.
Nikt nie wierzy w wirusa i między innymi to dlatego ta pandemia tak długo trwa, bo ludzie sami to wszystko niepotrzebnie przedłużają swoją beztroską, ignoranctwem i działaniem na przekór.
Covid jest z nami już ponad rok (i pewnie będzie już zawsze) i do tych głów, krzyczących „wyłącz TV, włącz myślenie” nie dociera, że nie walczymy z rządem tylko chorobą, która nie stosuje się do nakazów, zakazów, prawa czy konsekrowanych dłoni księdza w kościele.
To w zasadzie jest prawda, ale problem tkwi w niezrozumieniu prawdziwych powodów noszenia maseczek. Po pierwsze żadna maseczka nie chroni w 100%. Tak samo żadne lekarstwo czy szczepionka nie są w 100% skuteczne i u promila osób mogą wywołać negatywne skutki uboczne (dotyczy to KAŻDEJ szczepionki, a nie tylko tej na Covid). Nawet środki antykoncepcyjne nie dają 100% pewności. Pamiętajmy jednak, że maseczka ma ograniczać, a nie skutecznie chronić.
Po drugie maseczka nie chroni Ciebie przed innymi tylko właśnie innych przed Tobą. Podczas rozmowy, czy nawet oddychaniu przez usta, wyrzucamy z siebie kropelki śliny, na których może znajdować się wirus. Dzięki maseczkom zasięg „plucia” będzie znacznie ograniczony.
Dasz sobie za to rękę uciąć? Bo czujesz się dobrze? Badałeś się? A wiesz, że mogłeś się zakazić nawet wracając z badań do domu? I właśnie dlatego maseczki wypada nosić ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości, żeby nie być potencjalnym mordercą osoby mniej odpornej. Ciekawe, że osoby uważające że są zdrowe, bo tak wykazał test, często są tymi, które jednocześnie nie wierzą w rzetelność tych testów.
Serio? Kto Ci takich bzdur naopowiadał? W Twoim organizmie jest tyle grzybów i bakterii, że noszenie maseczki absolutnie nic nie zmieni. Nie namnoży się ich więcej tylko dlatego, że przez jakiś czas będziesz dmuchać w maseczkę i potem to wdychać. Co więcej, Twój organizm żyje w symbiozie z Twoimi grzybami i już większym niebezpieczeństwem jest przejechanie się autobusem z innymi zagrzybionymi ludźmi. Paradoksalnie maseczka bardziej Ci wtedy pomoże niż zaszkodzi. Grzyby masz w miejscach, które są o wiele bardziej wilgotne niż zaparowana maseczka. I na to jest jeden, znany od wieków, skuteczny sposób: higiena.
Takie idiotyzmy też słyszałem. Dziwne, że wielu lekarzy, zwłaszcza chirurgów nosi maseczki i jakoś nikt z nich nie umarł na grzybicę płuc. Niektórzy argumentują, że chirurdzy noszą maseczki atestowane i zmieniają je co pół godziny. Kolejna bzdura. Żaden chirurg nie zmienia maseczki podczas operacji, które często trwają o wiele dłużej niż pół godziny. Atestowane maseczki dają tylko tyle, że skuteczniej chronią otwartego pacjenta przez bakteriami lekarza (co nie znaczy, że w 100%). Jednak sam chirurg wdycha to samo powietrze, które wydycha, razem z rzekomymi grzybami. Żeby chronić nas przed naszymi grzybami, maseczki musiałby być nasączone środkiem grzybobójczym w takim stężeniu, żeby zabijać wszystko między jednym wydechem a ponownym wdechem. Albo mieć niezależny obieg na powietrze wdychane i wydychane.
Nie wiem, co za idiota to wymyślił, ale chyba nigdy nie uczył się chemii i nie wie, że CO2 składa się TYLKO z 3 atomów! Nie ma takiej możliwości, żeby zatrzymała to maseczka, której otwory są WIELOKROTNIE WIĘKSZE! Co ciekawsze często te same osoby twierdzą, że maseczka nic nie daje i wirus spokojnie przez nią przejdzie. I tu wkraczamy do Hogwartu, bo biało składające się z wielu SETEK, (może nawet TYSIĘCY) atomów przechodzi przez maseczkę, a trójatomowy dwutlenek węgla już nie.
Ten punkt jest już ode mnie. Jakość powietrza w Polsce jest taka, że wychodząc na dwór, grzybica płuc powinna być Twoim najmniejszym zmartwieniem. A maseczka daje Ci wtedy większą ochronę niż jej brak.
Oprócz wspomnianych wyżej lekarzy, Azjaci noszą maseczki od wielu, ze względu na zanieczyszczenie powietrza w ich miastach. Idąc tropem myślenia antymaseczkowców już dawno powinni być zdziesiątkowani przez grzybicę i dwutlenek węgla. Tymczasem żyją i mają się dobrze, a więcej problemów mają ci, którzy maseczek nie noszą. Dziwne, prawda?
Ludzi głoszących takie bzdury i nienoszących maseczek „dla zasady” powinno się oskarżać o umyślne stwarzanie śmiertelnego niebezpieczeństwa. Z powodów, które opisałem w dwóch pierwszych punktach.
Właśnie trafiłem na dwa świetne filmy Dawida prowadzącego na YouTube kanał Uwaga! Naukowy Bełkot. Trochę długie, ale naprawdę warto obejrzeć: