Luminar NEO rośnie w siłę i coraz więcej profesjonalnych fotografów przesiada się z na niego z Lightrooma. Dlaczego?
Kilka lat temu pisałem o Luminarze Neo. Bazowałem jednak głównie na informacjach z drugiej i trzeciej ręki. Obecnie mam możliwość osobistego używania i muszę przyznać, że w końcu spełnia moje oczekiwania w 95%.
Dla nieznających angielskiego jest wreszcie polska wersja językowa, ale jak zwykle w takich wypadkach tłumaczenie nie zawsze jest intuicyjne i sensowne, więc chyba lepiej wrócić do wersji angielskiej. Dostępnych języków jest zresztą sporo i to się chwali.
Luminar Neo działa trochę szybciej od poprzedniej wersji, ale różnica nie jest aż tak kolosalna, jak chwalą niektórzy, chociaż może to jest kwestia oczekiwań i przyzwyczajeń. Przygotowanie kilku zdjęć można wytrzymać, ale przy setce (np. z pleneru) robi się ciężko. Dla porównania Lightroom jest około 100 razy szybszy i efekty działań widzimy na bieżąco, z praktycznie zerowym opóźnieniem. Tutaj jednak trzeba trochę poczekać. Z drugiej strony otrzymujemy narzędzia, których w Lightroomie nie ma i pewnie jeszcze długo nie będzie. I to nie tylko te bazujące na AI. Oczywiście jest też więcej narzędzi w porównaniu do poprzednich wersji programu.
Co prawda były kilkanaście lat temu, ale potem je usunięto kierując program do mało wymagających użytkowników. A może bazowano na idei z Lightrooma, bo tam też ich nie ma, a narzędzia mają jedynie słuszną kolejność.
Teraz warstwy wróciły, chociaż w nieco innej formie i trzeba się przyzwyczaić do ich działania. Otrzymujemy dwie zakładki: Narzędzia (Tools) i Edycja (Edit). W pierwszej są narzędzia, w drugiej warstwy z tymi już użytymi. Trochę potrwało, zanim ogarnąłem, dlaczego zamknięte i ponownie otwarte narzędzie zostaje zresetowane, ale efekty wciąż są widoczne. Każde użyte narzędzie zostaje przeniesione do zakładki Edycja.
Plus jest taki, że do każdego użytego narzędzia można dodać maskę, a tych też jest sporo, część nawet bazujących na AI i działających zdecydowanie lepiej niż w Lightroomie. Minus jest taki, że warstw nie da się przesuwać (kiedyś się dało), a jak wiadomo kolejność bywa istotna, bo niższa warstwa ma wpływ na wyższe. Na razie trzeba myśleć o tym odpowiednie wcześniej, albo kasować wyższe warstwy i dłubać od nowa.
Są też dodatkowe warstwy zwykłe (panel z lewej strony), na których możemy dodawać inne zdjęcia lub grafiki np. z efektami świetlnymi w różnych trybach mieszania. Zupełnie jak w Photoshopie.
Znajdują się panelu Katalog (Calatalog) i pozwalają wstępnie przygotować zdjęcie lub serię zdjęć:
Luminar Neo dostępny jest w licencji dożywotniej i jako subskrypcja. Tę drugą najlepiej odpuścić, bo nic nie wnosi, a bardzo szybko przestaje się opłacać. Marne szanse, żeby w ciągu roku pojawiła aktualizacja, która dla subskrybentów jest za darmo.
Także kupno Luminara w regularnej cenie jest dyskusyjne. Jeśli nie masz alternatywy, a koniecznie potrzebujesz programu do wywoływania RAW-ów, to oczywiście, że kupuj.
Ale niezwykle często są świetne promocje. W czarnorynkowej można go było nabyć 84% taniej (a niektórzy szczęśliwcy nawet 90% taniej). Obecnie jest jakaś inna promocja, w której można zaoszczędzić 81%. Za jakiś czas pewnie będzie jeszcze inna. W takim wypadku trzeba brać szybko i bez zastanowienia, bo naprawdę warto. Jeśli więc temat Cię zainteresował, to obserwuj stronę producenta i poluj na kolejną promocję.