Luminar 2018 - drugie spojrzenie
Pod koniec zeszłego roku zrobiłem mały test programu Luminar 2018 dla systemu Windows. Od tamtej pory sporo się zmieniło, na plus oczywiście. Zobaczmy, co obecnie oferuje ten program.
Obok Photoshopa jest to mój główny program do obróbki zdjęć i jedyny do wywoływania RAWów z Fujifilm X-Pro2, jako że mój PS CS6 jest zbyt wiekowy, żeby je ruszyć. O ile opisywana prawie rok temu wersja pozostawiała wiele do życzenia, tak obecna jest już prawie idealna. Tak na macOS jak i Windowsa, chociaż delikatnie różnią się między sobą.
Plusy Luminara
- Program jest faktycznie bardzo szybki. Może nie aż tak jak Adobe Camera Raw, ale na pewno dużo szybszy niż pół roku temu. Wersja Windowsowa śmiga aż miło i jest bardzo stabilna.
- Wszystkie ważne narzędzia są ujednolicone. Przynajmniej te, których ja używam. Więc bez względu na komputer, mogę zrobić to samo.
- Działają stemple i maskowanie.
- Integracja z Photoshopem działa prawie idealnie.
- Jest regularnie (chociaż niezbyt często) aktualizowany, do pobrania za friko dla posiadających licencję.
Różnice wersji Windowsowej z Makową
- Zapis do PSD pod Windowsem jest wyłącznie w trybie 16-bitowym a na Maku w trybie 8-bitowym.
- Pod Windowsem coś jest namieszane w profilach kolorów. Gdy program uruchamia się z poziomu Photoshopa, kolory po obróbce robią się bardzo wyblakłe. Najlepiej Luminara odpalić niezależnie, wczytać plik PSD i po obróbce z powrotem zapisać jako PSD.
- Wciąż brak możliwości otwierania wielu plików, Na szczęście przetwarzanie wsadowe działa, chociaż są drobne różnice w ustawieniach. Nie wiem, z czego wynikają, bo na pewno nie mają związku z systemem operacyjnym.
- Beznadziejnie działa przesuwanie filtrów - trzeba uchwycić w konkretnym miejscu, a czasami warstwa przesunie się w zupełnie inne miejsce. Ewidentnie zwalona obsługa interfejsu. Podobnie w przypadku zwijania filtra - trzeba dokładnie kliknąć w malutki trójkącik.
- Dwuklik w liczbę przy suwaku nie powoduje jej zaznaczenia tylko przywrócenie do wartości domyślnej (nie zawsze jest to zero). Na Maku działa jak trzeba.
- Po odczytaniu każdego kolejnego zdjęcia zestaw presetów zmienia się na domyślny i za każdym razem trzeba go zmieniać. Na Maku jest zapamiętywany ostatnio używany zestaw.
Kilka rzeczy, które by się przydały
Używanie klawisza SHIFT jak w każdym normalnym programie czyli:
- podczas zmiany parametrów z klawiatury klawiszami kursora skoki np. co 10 jednostek
- podczas przycinania wielkość kadru powinna zmieniać się proporcjonalnie (obecnie za każdym razem trzeba najpierw ustawić proporcje)
- podczas rysowania maski gradientowej kursor powinien się wyrównywać do poziomu lub pionu
Niby drobiazgi, ale bardzo przydatne.
Wciąż brakuje mi możliwości wczytania wielu plików (np. w postaci jakiejś listy lub miniatur), przypisanie do każdego pliku zestawu filtrów z indywidualnymi ustawieniami i na końcu włączenie przetwarzania wszystkich plików. Dokładnie tak jak jest w Adobe Camera Raw lub Lightroomie. Obecne przetwarzanie wsadowe nie bierze pod uwagę drobnych niuansów między zdjęciami źródłowymi. Ręczne przygotowanie zdjęć z Bieszczad zajęło mi stanowczo zbyt wiele czasu.
Bonus ode mnie
Pobierz sobie paczkę moimi presetami i przestrzeniami roboczymi, których używam na codzień. Poniżej przykładowe zdjęcia z Bieszczad z użytymi presetami.

Zobacz też na Facebooku wszystkie zdjęcia z Bieszczad przygotowane w Luminarze.
Najnowszą wersję Luminara pobierzesz ze strony Skylum
Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na
newsletter