Często robisz sobie przerwę od pracy, żeby przejrzeć ulubione serwisy społecznościowe (i nagle orientujesz się, że minęło kilka godzin)? A może robisz tysiące mało ważnych rzeczy zamiast tej jednej istotnej? Albo siedzisz do późna przy komputerze bezsensownie klikając zamiast iść spać? Jeśli tak, to... koniecznie przeczytaj :)
Leniuszek pochodzi z Adobe Stock
Przez wiele lat było to po prostu lenistwo, ale okazuje się, że to jednak choroba. I to dosyć poważna, bo dotyka bardzo wiele osób, zwłaszcza pracujących przy komputerze. Najczęściej tych, którzy sami organizują sobie czas pracy czyli nas, freelancerów. Ile razy słyszałeś, że komuś praca „na swoim” nie wychodzi, bo trudno jest się zmobilizować do pracy i czas ucieka na popierdułkach. Teraz już wiesz dlaczego.
Niestety, podobne symptomy widuję czasami u siebie, zwłaszcza po dłuższej przerwie (brak zleceń, urlop). Siadam do komputera i zamiast po prostu wziąć się do pracy, dłubię różne mało istotne pierdoły. A wieczorem zdarza mi się siedzieć kilka godzin i przeglądać Facebooka zamiast po prostu iść spać, chociaż doskonale wiem, że najbardziej produktywny jestem właśnie rano. Czasami to też (paradoksalnie) działa w drugą stronę: cyzeluję w projekcie jakiś drobiazg, którego klient i tak nie zauważy, co niepotrzebnie zajmuje mi kilka godzin. Po co?
- Jak zjeść słonia?
- Najlepiej po kawałku.
Ja stosuję regularnie kilka list: miesięczną, tygodniową i dzienną, którą przygotowuję każdego wieczora. Następnego dnia po prostu wykonuję punkt po punkcie i wykreślam. Ma to też dużą zaletę w stosunku do wszystkich elektronicznych wspomagaczy. Tutaj niewykreślony punkt daje nam do myślenia. Może wciąż jest za duży i trzeba go podzielić? A może nie jest tak ważny, jak się wcześniej wydawało? Zmusza nas to do podjęcia jakiejś decyzji.