Dzisiaj jest niedziela, 24 września 2023
DLACZEGO logo musi być wektorowe?Spróbuj czegoś nowegoStwórz sobie własną chmurę tagów
Lenistwo czy choroba?

Lenistwo czy choroba?

poniedziałek, 2019-01-212291Na luzie

Często robisz sobie przerwę od pracy, żeby przejrzeć ulubione serwisy społecznościowe (i nagle orientujesz się, że minęło kilka godzin)? A może robisz tysiące mało ważnych rzeczy zamiast tej jednej istotnej? Albo siedzisz do późna przy komputerze bezsensownie klikając zamiast iść spać? Jeśli tak, to... koniecznie przeczytaj :)

Leniuszek pochodzi z Adobe Stock

Za wikipedią: Prokrastynacja lub zwlekanie (z łac. procrastinatio – odroczenie, zwłoka) – w psychologii patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniającą się w różnych dziedzinach życia. Prokrastynacja najczęściej pozostaje nierozpoznana, dopiero niedawno uznano, że faktycznie jest ona zaburzeniem psychicznym. Osoby nią dotknięte – prokrastynatorów – mających problemy z zabraniem się do pracy i w związku z tym odkładających jej wykonanie, zwłaszcza wtedy, gdy nie widzą natychmiastowych efektów, zazwyczaj uważa się za leni, przypisując im brak siły woli i ambicji.

Przez wiele lat było to po prostu lenistwo, ale okazuje się, że to jednak choroba. I to dosyć poważna, bo dotyka bardzo wiele osób, zwłaszcza pracujących przy komputerze. Najczęściej tych, którzy sami organizują sobie czas pracy czyli nas, freelancerów. Ile razy słyszałeś, że komuś praca „na swoim” nie wychodzi, bo trudno jest się zmobilizować do pracy i czas ucieka na popierdułkach. Teraz już wiesz dlaczego.

Jeśli masz ten problem, to pocieszę Cię, nie tylko Ty

Niestety, podobne symptomy widuję czasami u siebie, zwłaszcza po dłuższej przerwie (brak zleceń, urlop). Siadam do komputera i zamiast po prostu wziąć się do pracy, dłubię różne mało istotne pierdoły. A wieczorem zdarza mi się siedzieć kilka godzin i przeglądać Facebooka zamiast po prostu iść spać, chociaż doskonale wiem, że najbardziej produktywny jestem właśnie rano. Czasami to też (paradoksalnie) działa w drugą stronę: cyzeluję w projekcie jakiś drobiazg, którego klient i tak nie zauważy, co niepotrzebnie zajmuje mi kilka godzin. Po co?

Jak sobie z tym radzić?

- Jak zjeść słonia?
- Najlepiej po kawałku.

  • Rób regularne, krótkie przerwy od pracy - pomaga budzik lub timer w komórce. Potem znacznie łatwiej jest się zabrać za konkretne zadanie.
    Po wykonaniu pewnego etapu pracy zrób sobie dłuższą przerwę, taki resecik. Poczytaj książkę, pobaw się z kotem albo dzieckiem (jeśli pracujesz w domu).
  • Pamiętaj o spacerach i spotkaniach ze znajomymi. Jeśli możesz w środku dnia to jeszcze lepiej. Po powrocie wraca chęć do pracy.
  • Dziel duże zadania (słonia) na jak najmniejsze kawałki. Ogrom zadania działa demotywująco, małe wręcz zachęcają do pracy, bo znacznie szybciej widzimy motywujący finisz.
  • Zapisuj na kartce wszystkie zadania i wykreślaj po ich ukończeniu. Do też daje wielkiego kopa.

Ja stosuję regularnie kilka list: miesięczną, tygodniową i dzienną, którą przygotowuję każdego wieczora. Następnego dnia po prostu wykonuję punkt po punkcie i wykreślam. Ma to też dużą zaletę w stosunku do wszystkich elektronicznych wspomagaczy. Tutaj niewykreślony punkt daje nam do myślenia. Może wciąż jest za duży i trzeba go podzielić? A może nie jest tak ważny, jak się wcześniej wydawało? Zmusza nas to do podjęcia jakiejś decyzji.

Polecam też wpis: Jak w kilku krokach zwiększyć produktywność w pracy?

A jak Ty sobie z tym radzisz?

Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na