Jeśli Twoje zdjęcia cierpią na chroniczną ciemnicę lub oślepiającą jasność, to wiedz, że coś się dzieje. Na szczęście aparaty mają taki dynks, który nazywa się korektą ekspozycji, dzięki któremu zdjęcia zawsze będą wyglądać dobrze.
Aparat wygenerował ideogram.ai
Niedawno pisałem o Trójkącie ekspozycji, co dla większości powinno być wiedzą podstawową, ale okazuje się, że niekoniecznie. I to wcale nie są nowicjusze. Są też tacy, którzy nie wiedzą o istnieniu korekty ekspozycji, albo uważają ją za nikomu niepotrzebny bajer (bo przecież automatyka aparatu jest wystarczająca), a winę za źle zrobione zdjęcia zrzucają na czynniki zewnętrzne.
Korekta ekspozycji, zwana czasami kompensacją ekspozycji, jest to funkcja w aparatach fotograficznych pozwalająca manualnie dostosować ekspozycję zdjęcia względem wartości ustalonej automatycznie przez aparat. Umożliwia celowe rozjaśnienie lub przyciemnienie wykonanego zdjęcia. Działa ona poprzez modyfikację parametrów ekspozycji (przysłony, czasu naświetlania lub czułości ISO) zmierzonych przez światłomierz aparatu, w zależności od tego, który parametr jest ustawiany ręcznie, a który automatycznie.
We wspomnianej w poprzednim wpisie preselekcji przysłony korekta wpływa na czas otwarcia migawki, ewentualnie na ISO, jeśli czas naświetlania miałby być dłuższy niż 1/125 sekundy.
Niektóre aparaty, zwłaszcza firmy Fujifilm, mają do tego specjalne pokrętło.
Inne korzystają z pokręteł standardowych. Kompakty mają to zaszyte np. pod specjalnym i niestety rzadko używanym przez użytkowników kompaktów przyciskiem.
W standardowych sytuacjach faktycznie korekta nie jest potrzebna, bo automatyka radzi sobie z pomiarami światła całkiem nieźle. Przydaje się jednak w trudnych warunkach oświetleniowych, takich jak:
Korekta ekspozycji jest zwykle wyrażana w jednostkach EV (Exposure Value), gdzie każda jednostka EV odpowiada zmianie ekspozycji o jeden stopień. Wartości dodatnie (np. +1EV) rozjaśniają obraz, podczas gdy wartości ujemne (np. -1EV) przyciemniają go. Większość aparatów pozwala korygować ekspozycję co 1/3 EV.
Podczas korekty warto, a nawet trzeba wspomagać się nie tylko oceną organoleptyczną „na oko”, ale także drabinką, histogramem, albo przynajmniej wskaźnikiem prześwietleń, bo o ile z cieni da się coś wyciągnąć w postprodukcji, o tyle z przepaleń już nic. Wyłączanie tych funkcji, „bo przeszkadzają”, nie jest zbyt rozsądne.
Ja, co prawda, na histogram zerkam dopiero po zrobieniu zdjęcia, ale drabinkę i wskaźnik prześwietleń mam aktywne cały czas. Najczęściej wystarczy, żeby wskazania drabinki oscylowały w okolicy zera i nie było widocznych ogromnych migających płaszczyzn, zazwyczaj nieba. Resztę ogarniam w postprodukcji. W bardzo kontrastowych scenach pozwalam sobie na niedoświetlenie cieni, bo to wygląda lepiej niż przepalone światła.
Korekty ekspozycji używa się w trybach automatycznych, lub półautomatycznych (preselekcja przysłony lub czasu), kiedy jeden lub dwa parametry trójkąta ekspozycji ustawiane są przez aparat. W trybie manualnym (i wyłączonym auto ISO) ustawia się bezpośrednio wszystkie nastawy korzystając z informacji zwracanych przez aparat (najczęściej drabinką ekspozycji).
Efektywne korzystanie z korekty ekspozycji wymaga praktyki i zrozumienia, jak aparat interpretuje różne sceny. Zwracaj więc uwagę na histogram i eksperymentuj z różnymi wartościami korekty, aby osiągnąć pożądany efekt.