Dla graficznych „mugoli” kolor to kolor. Czerwonego nie pomylą z niebieskim. Dla bardziej wtajemniczonych zaczyna się prawdziwa magia, chociażby ze względu na kilka przestrzeni kolorów, z których każda ma nieco inne właściwości i zastosowania.
RGB jest generalnie „szerszą” przestrzenią, zawierająca w sobie więcej barw niż CMYK. Należy o tym pamiętać przygotowując projekt do druku wykorzystujący np. „oczojebne” kolory, bo one nie wydrukują się tak, jakbyśmy chcieli. Zresztą łatwo to sprawdzić w Photoshopie naciskając skrót CTRL+Y służący do podglądu projektu w trybie CMYK. Z drugiej strony jest też kilka barw okolic niebieskiego, których dla odmiany nie da się dobrze odtworzyć w RGB. Poniżej przedstawiam różnicę w prezentacji tego samego zdjęcia w przestrzeniach RGB i CMYK:
Różnice między RGB a CMYK to nie jedyny problem. Nawet jeśli masz dobrze skalibrowany monitor, kolory w druku mogą nieco odbiegać od ideału i podobno 5% różnica mieści się w dopuszczalnej normie. Wynika to głównie z jakości samych maszyn i podłoża. Jeden papier wchłonie więcej farby, inny mniej (niestety drukarnie rzadko udostępniają profile kolorystyczne). Nie każdy ma też taką samą biel, co trzeba uwzględnić podczas projektowania.
Na monitorze wszystkie składowe wyświetlane są jednocześnie, w druku (zwłaszcza offsetowym) każda składowa drukowana jest na oddzielnym module maszyny, między którymi papier może się (chociaż nie powinien) trochę przesunąć, co widać zwłaszcza na tanich wydrukach. Od tego są pasery, żeby drukarz wszystko idealnie dopasował, ale wiecie, jak to jest (zwłaszcza w poniedziałek). Dlatego już przy projektowaniu trzeba wziąć taką możliwość pod uwagę i zrobić wszystko, żeby zminimalizować ewentualne błędy. O ile na zdjęciach aż tak bardzo to nie przeszkadza, to już z drobnych tekstów może zrobić się sieczka. Małe napisy powinny być wyłącznie z jednej składowej (najlepiej czarnej), a jeśli są na jakimś tle, to powinny mieć opcję nadrukowania, żeby nie pojawiały się białe obwódki. Drobny, biały napis na ciemnym tle to proszenie się o kłopoty.
Cienie obowiązkowo muszą być nadrukowywane (lub w trybie mnożenia). Na monitorze zazwyczaj tego nie widać, ale w druku bywa tak, że kolor tła (np. zdjęcia) jest „wybierany”, a pojawia się szarość cienia. Wygląda to okropnie, zwłaszcza gdy tło jest stosunkowo ciemne. Kiedyś Corel Draw tutaj dawał dupy, ale radziłem sobie tak, że czerń cienia wzbogacałem o pozostałe składowe (tzw. Rich Black). Nie wiem, jak jest teraz, bo Corela od wielu lat nie używałem.
Mówi się, że papier przyjmie wszystko, ale to nieprawda. Jest taki parametr, jak maksymalne nafarbienie papieru (TIL - Total Ink Limit, pytajcie o to w drukarni). Zazwyczaj wynosi około 300% i oznacza, że suma wszystkich składowych nie może przekroczyć tej wartości. Jest to istotne zwłaszcza przy tworzeniu tzw. bogatej czerni (Rich Black). Apla tylko z czarnego koloru w druku wychodzi szara, trzeba więc dodać trochę innych kolorów. Ale jeśli dodamy wszystkie na maxa, to suma wyniesie 400% (i nie szkodzi, że żółty jest taki jasny, ważne że jest mokry). W efekcie, nadruk przebije na drugą stronę kartki (zwłaszcza gazetowej szmaty), drukarz będzie Was klął po wszystkie czasy (większość tanich drukarni nie sprawdza tego przed drukiem), a szef pojecie po wypłacie, żeby zrekompensować koszty ponownego druku. Są narzędzia (np. w InDesignie) do sprawdzania maksymalnego nafarbienia - korzystajcie z nich.
Wszystko zależy od potrzeb i czasami trzeba sporo żonglować w ramach jednego projektu. Wspomniany Dan Margulis opisuje takie sytuacje w swojej książce i naprawdę szybko można się w tym pogubić. W którymś miejscu do korekcji barwnej zdjęcia użył wszystkich 10 kanałów! Ale dzięki temu wyciągnął ze zdjęcia takie szczegóły, których dla laika w ogóle na zdjęciu nie było!
Przyznam, że mimo wielu lat w branży, wciąż gubię w addytywnym modelu RGB, o wiele łatwiej jest mi wyobrazić sobie efekt zmieszania cyanu i magenty niż zielonego i niebieskiego. I chyba nie tylko ja, bo wielu grafików, z którymi współpracowałem, preferowało korekcję w CMYK-u, bo łatwiej nad wszystkim zapanować. Niestety bardzo łatwo tu przekroczyć TIL, więc trzeba się pilnować.
Jeśli jednak robimy wypasioną grafikę z różnymi efektami, to CMYK nie jest najlepszą opcją. Mieszanie kolorów działa tu nieco inaczej, zazwyczaj gorzej, niż w RGB. Ponadto część filtrów nie jest obsługiwana. Tutaj bardzo pomocne są Smart Object, bo pozwalają łączyć różne przestrzenie w jednym dokumencie, oczywiście kosztem dużego zwiększenia pliku, ale coś za coś.