Często stajemy przed takim problemem, kiedy klient przysyła malutkie zdjęcie z internetu i chce, żebyśmy zrobili z tego rollup lub duży baner. Brzmi znajomo?
Oczywiście jeśli to nie jego zdjęcie, to z miejsca odsyłamy na drzewo banany prostować, bo nie chcemy maczać palców kradzieży a jeśli to prywatna własność klienta, to po prostu prosimy o oryginalne zdjęcie z aparatu. Schody się zaczynają, kiedy klienta takiego nie ma (bo dawno, bo robione komórką, bo coś-tam) a jednocześnie upiera się na WŁAŚNIE TO ZDJĘCIE i nawet chętnie podpisze zobowiązanie, że nie będzie się pieklił, jeśli zdjęcie wyjdzie marnie, bo jest świadomy, że cudów nie zdziałamy. Jak to się mówi: „gówno dajesz, gówno otrzymujesz”. Pozostaje zacisnąć zęby i powiększać. No i tu jest kilka sposobów na powiększanie marnych zdjęć, które czasami mogą pomóc w otrzymaniu nieco lepszego efektu niż się początkowo spodziewaliśmy. Ale jak już wspominałem, cudów nie oczekujmy.
Trzy pierwsze sposoby to zwykłe powiększenie w Photoshopie przy użyciu metod „nearest neighbor” (najbliższego sąsiada), „bilinear” (dwuliniowa) i „bicubic” (dwuścienna), która jest domyślna. Każda kolejna wygładza obraz bardziej, co nie zawsze jest pożądane.
Kiedyś, wiele wersji Photoshopa temu, nie było tak dobrych metod interpolacji i ktoś wymyślił sposób powiększania skokowego. Zamiast od razu do docelowego rozmiaru, powiększało się obraz co 10%. Na swój sposób było to dobre, jednak w porównaniu z obecnymi możliwościami programu wypada blado. Nikt już chyba tak nie robi.
Do niedawna moim ulubionym sposobem było powiększanie obrazu do wielkości dwukrotnie większej od docelowej, lekkie wyostrzenie i pomniejszenie. Nie chwaląc się, wpadłem na to sam, ale jestem pewien, że nie byłem pierwszy i lepsi ode mnie też czasami używali tej metody. Na tym etapie pośrednim oprócz wyostrzania można dodać jeszcze trochę szumu, poprawić kontrast itp. Efekt bywa często bardzo zadowalający.
Wydawałoby się, że Photoshop najlepszym programem jest i basta. Otóż nie. Firma Benvista oferuje nam PhotoZoom, którego algorytmy (S-Spline) wyprzedzają Photoshopa o wiele lat świetlnych. Nie wiem ile w tym prawdy, ale podobno pierwsze wersje były napisane na potrzeby wojska. Jakość takiego powiększenia naprawdę powala, pomijając oczywiście fakt, że zagubionych szczegółów nie i tak nie odzyskamy. Dodatkowo można ustawić parametry pozwalające na usuwanie artefaktów JPG.
Jak już wspomniałem, można dodać lekki szum, który ogólnie wygładzi „schodki” powstałe z powiększenia. Można dodać jakieś filtry, które „uartystycznią” zdjęcie. Cudów nie oczekujmy, ale w tle zdjęcie będzie się prezentowało całkiem nieźle. To wszystko najlepiej dodawać na etapie pośrednim (czyli zdjęciu 2x większym od docelowego). Jeśli używacie PhotoZooma, to tu też lepiej powiększyć więcej niż trzeba. Najlepsze efekty się uzyskuje, gdy zdjęcie jest powiększane 2x, 4x, 8x itp. czyli pełne potęgi dwójki ale to chyba oczywiste :)