Rosną płace minimalne. Karyny się cieszą z podwyżek, ale czy faktycznie mają na to wystarczające kwalifikacje? A może szef powinien zamknąć firmę, jeśli go na to nie stać?
Niedawno słyszałem rozmowę typowej Karyny z typowym Sebixem. Nie żebym specjalnie podsłuchiwał, ale nie silili się na dyskrecję. Dziewczyna cieszyła się, że znowu podnoszą płacę minimalną i teraz będzie zarabiać więcej za to samo nicnierobienie. Wielbiciel czterech pasków na rękawie (wiadomo, im więcej tym lepiej) radośnie jej przytakiwał. Dodał, że szefuńcio może zamknąć swój biznesik, jeśli nie stać go na utrzymanie Karyny.
Takie (chore swoją drogą) podejście, to żadna nowość i niejednokrotnie zetknąłem się z nim w internecie. Ciekawe, że taki punkt widzenia prezentują głównie tacy ludzie, jak ci wyżej wymienieni.
Z jednej strony wszystko drożeje, więc siłą rzeczy pensje też powinny wzrastać. Niestety rosną głównie te minimalne, bo są one określone ustawowo. Dużym problemem jest tu spłaszczenie zarobków osób mniej i bardziej wykwalifikowanych, bo wysokość tych drugich nie jest niczym regulowana i jeśli sami nie zawalczą o swoje podwyżki (nawet jeśli to zrobią, to nie zawsze skutecznie), to stracą motywację do bardzie efektywnej pracy.
Z drugiej strony takie obowiązkowe podnoszenie zarobków jest właśnie jedną z przyczyn inflacji. Żeby utrzymać firmę, przedsiębiorca musi podnieść ceny swoich produktów. I kółko się zamyka. Zyskuje na tym jedynie państwo, bo i większe zarobki tym większe podatki. Reszta społeczeństwa tylko na tym mniej lub bardziej traci.
Często tak niskie zarobki nie wynikają z braku kompetencji pracownika. Są po prostu czynności bardzo nisko wyceniane, co nie znaczy, że zbędne, a które ktoś jednak musi wykonać. Pani Stasia sprzątająca biura nic nie poradzi na to, że tak jej się potoczyło życie. Może też nie mieć możliwości, żeby podnieść swoje kwalifikacje. Jest jednak wiele osób, którym najzwyczajniej się nie chce i wychodzą z założenia, że „im się należy”. Myślę, że każdy z nas zna co najmniej jedną taką.
Otóż nie ogarniają kilku podstawowych rzeczy:
Niestety naszym wspólnym problemem jest to, że gdy Karyna pójdzie na zasiłek, to my wszyscy będziemy je utrzymywać. A to już nie jest fajne…