Dzisiaj jest piątek, 04 października 2024
Spróbuj czegoś nowegoStwórz sobie własną chmurę tagówCytaty motywacyjne
Jakie problemy napotkasz przy tworzeniu Virali?

Jakie problemy napotkasz przy tworzeniu Virali?

czwartek, 2017-09-211671Biznes, Wpisy gościnne

Coraz mocniej zakorzenione byty w internecie, które odznaczają się nieprawdopodobnie dużą nieprzewidywalnością i brakiem kontroli, a ich twórcom mogą nieść zarówno fortunę, jak i kompletną porażkę – tu nie ma miejsca na półśrodki. O czym piszę? Naturalnie o viralach. Zastanowimy się czym są i dlaczego tak trudno je tworzyć. Na tapetę weźmiemy również kilka przykładów marketingu wirusowego z naszego podwórka. Zapraszam.

Krzykacz pochodzi z banku zdjęć Pexels

Czym tak naprawdę jest viral?

Viral to fundament marketingu wirusowego (ang. viral marketing). Jest to pewien nowo ukształtowany format marketingu uprawianego w sieci. Virale czerpią z potęgi i potencjału social media – stąd też ich nazwa.

viral

Hash pochodzi z banku zdjęć Pixabay

Czym może być viral? Wszystkim, co można rozpropagować w sieci. Z reguły virale przyjmują formę krótkich filmów, jednak z powodzeniem mogą być również obrazkami, plikami muzycznymi, jak i zwykłymi informacjami.

Marketing wirusowy rozchodzi się sam, a promocja za pomocą virali następuje automatycznie – dociera do kolejnych osób i lawinowo wręcz aktywizuje ludzi. Jest to jeden ze skuteczniejszych sposobów promocji – wystarczy stworzyć chwytliwy viral, puścić go w sieć i patrzeć jak samodzielnie podbija serca i umysły kolejnych „zainfekowanych” konsumentów.

Czy jest to jednak takie łatwe?

czy to łatwe

Makowiec pochodzi z banku zdjęć Pexels

Oczywiście, że nie!

Virale są zbyt nieprzewidywalne, by stanowić prostą receptę na promocję firmy. Jeden zły ruch lub nieprzychylność losu wystarczy, aby z dobrze zapowiadającej się kampanii viralowej pozostały strzępy, a wizerunek firmy lub marki legł w gruzach. Nie mówiąc już o nakładzie pracy i środków jakie zostały przeznaczone na nieudaną kampanię. Zatem, jakie problemy napotkasz tworząc viral?

Mała szansa wybicia

Potęga social media przyćmiewa nawet największych graczy. Przesyt informacyjnego szumu, ogromne społeczności oraz wszechobecny nadmiar sprawiają, że propagowanie virali może być naprawdę karkołomnym zadaniem. Na samym Facebooku publikuje się ponad 5 miliardów postów dziennie, a na Twitterze blisko 500 tweetów! Zatem by zaistnieć, potrzebny jest solidny zapalnik dający początek viralowej magii.

Nieprzewidywalność

To, jaki viral osiągnie efekt, jest niemal nieprzewidywalne. Równie dobrze kampania może zakończyć się kompletną klapą, jak i sławetnym zwycięstwem. Gdy wypuścisz viral, przestajesz go kontrolować i w zasadzie możesz dać się jedynie na łaskę internautów – którzy bywają naprawdę okrutni. Co więcej, niezwykle trudno ich zaciekawić, co wiąże się z powyższym akapitem. Wedle badań Uniwersytetu Stanforda, tylko jeden na milion (1:1 000 000) wpisów na Twitterze staje się viralem, a ogólnie treści publikowane w sieci mają 1% szans, by osiągnąć efekt wirusowy.

Musisz wypić piwo, jakie sobie nawarzyłeś

musisz wypić piwo

Dziewczyna pochodzi z banku zdjęć Pexels

Tworząc viral istnieje spore ryzyko porażki. Wielokrotnie zdarzało się, że virale osiągały zupełnie odwrotny efekt, niż planowali ich twórcy, co w rezultacie przyczyniało się do sprowadzenia czarnych chmur nad firmę lub markę. O ile na wielu innych płaszczyznach niewypał w postaci kampanii marketingowej można szybko usunąć z pola widzenia konsumentów, o tyle virale są nie do zatrzymania. Zatem, osiągnij świetny sukces, lub kompletną porażkę. Ani w jednym, ani w drugim przypadku nie będziesz w stanie zrobić absolutnie nic, by powstrzymać raz wypuszczony viral – o ile faktycznie „chwyci” publikę.

Co ze skutecznością virali?

Portal „Czas Na E-Biznes” podał do wiadomości, że virale na zachodzie powszednieją. Nic dziwnego, skoro odpowiednio przeprowadzona kampania ma większy potencjał niż większość tradycyjnych rozwiązań razem wziętych.

Podam tu ciekawy przykład pewnej zagranicznej witryny sprzedającej bilety lotnicze. Wdrażając kampanię viralową firma początkowo notowała zdecydowane większy ruch i wyższy współczynnik konwersji. Jednak po pewnym czasie skutki kampanii wirusowej zaczęły maleć. Przed wprowadzeniem virala w życie dzienny ruch witryny oscylował w granicach 500 gości. Po wypuszczeniem kampanii viralowej ruch ten wyniósł 200 tysięcy użytkowników w ciągu 3 tygodni (około 85710 użytkowników dziennie). To ponad 17042% więcej. Tyle też wynosił czas, przez który viral generował dodatkowy ruch na stronie.

Należy przy tym wspomnieć, że wypuszczony viral nie dotarł tylko do potencjalnych leadów, ale również do przypadkowych osób, które z ciekawości odwiedziły stronę firmy, dlatego też trudno jednoznacznie zmierzyć efektywność kampanii viralowych.

Kilka słów o viralach z naszego podwórka

Na pewno historia firmy Tiger przewinęła Ci się niejednokrotnie. Przypomnę w skrócie: firma Tiger w 73. rocznicę Powstania Warszawskiego wypuściła kontrowersyjny post o treści: „Chrzanić to, co było. Ważne, co będzie!”. Jakie były skutki takiej reklamy? Usunięcie konta na Instagramie i pół miliona zadośćuczynienia + oficjalne przeprosiny na Facebooku.

To może teraz o pozytywnym viralu w nieco innej formie. Pamiętasz reklamę Tesco z Heniem? Viral ten został bardzo ciepło przyjęty przez widzów. Był zabawny, przyciągał uwagę, a spora grupa docelowa Tesco mogła się z nim utożsamić.

Warto wspomnieć o niedawnej kampanii społecznej „Autyzm wprowadza zmysły w błąd” fundacji SYNAPSIS. W ramach virala stworzono refleksyjny film, w którym udział wziął profesjonalny aktor – Bartłomiej Topę. Viral został przyjęty w sieci z różnym skutkiem, niemniej osiągnął swoje cele: trafił do jak najszerszego grona odbiorców, zwrócił ich uwagę na problem autyzmu, a także stanowił świetną reklamę dla fundacji – „wilk syty i owca cała”.

A czy Ty znasz jakieś ciekawe viralowe akcje? Podziel się z nami komentarzach.

hauer mateuszMateusz Hauer. Projektant stron internetowych tworzący w studio hauerpower z Krakowa. Gorący zwolennik użyteczności i minimalizmu solidnie dopracowanych stron internetowych. Lubi dobrą robotę ma wrażenie że ona też go lubi. Nie wyobraża sobie projektu strony bez kompleksowego podejścia do kwestii UX tworzonych stron internetowych.

Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na