W życiu każdego potencjalnego blogera pojawia się ta magiczna chwila, kiedy trzeba w końcu zacząć pisać. Wielu młodym grafomanom wydaje się, że wystarczy założyć konto w jakimś serwisie blogowym i zamienić pierwszy wpis „Witaj świecie” na bardziej spersonalizowane „To pierwszy wpis w moim blogasku”. Czy jednak to wystarczy?
Rączki pochodzą z banku zdjęć Fotolia
Tak naprawdę wybór platformy i wklepanie pierwszego wpisu jest ostatnim i najłatwiejszym etapem. Zanim jednak do niego dojdziesz, musisz wszytko zaplanować, żeby para nie poszła w gwizdek, a blog nie padł po tygodniu (z braku czasu i pomysłów) albo nie był kolejnym niewypałem nastawionego na „szybki zarobek blogowy” gimnazjalisty.
Mój znajomy, który od wielu lat próbuje zostać pisarzem, zamierzał publikować co najmniej dwa długie wpisy tygodniowo. Udawało mu się to przez miesiąc, potem częstotliwość spadła do jednego wpisu na tydzień. Ostatecznie jego kariera blogerska trwała zaledwie pół roku.
Ja sam postawiłem sporo blogów pod wpływem chwilowej zachcianki i też długo nie podziałały (chociaż niektóre jeszcze istnieją - kto wie, które?). Ale to były raczej poligony doświadczalne i raczej nie spodziewałem się ich długiego życia. Chociaż kto wie, może jeszcze do nich wrócę?
Jedyny, do którego jestem naprawdę mocno przywiązany od ponad 8 lat, jest ten, który właśnie czytasz. Od początku tego roku postawiłem na regularność. Zerknij do kalendarzyka. Miałem tylko jedną obsuwę w kwietniu ze względu na święta :)
Zanim więc zaczniesz pisać, zadaj sobie kilka zajebiście ważnych pytań:
Powodów może być wiele i w sumie każdy jest dobry, jeśli dzięki niemu będziesz tworzyć wartościowe treści a samo blogowanie da Ci dużo frajdy i może innych korzyści (niekoniecznie finansowych).
Czy chcesz dołączyć do grupy piszącej o wszystkim czyli o niczym i przegrać na starcie? Blogi lifestylowe rosną jak grzyby po deszczu i naprawdę, ale to naprawdę nie wnoszą żadnej wartości, chociaż ich autorzy uważają inaczej. Zauważyłem, że biorą się za to głównie młodzi ludzie, którzy jeszcze nie mają zbyt wiele do powiedzenia w jakiejś konkretnej dziedzinie, więc piszą najczęściej o Dupie Maryni.
Może lepiej więc założyć bloga eksperckiego, na którym będziesz dzielić się swoją wiedzą? Możesz zaciekawić czytelników swoją nietypową pracą lub hobby. Dobrze jest zająć się niszowym tematem ze względu na małą konkurencję.
Bloger pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Jeśli sądzisz, że wystarczy luźna godzina tygodniowo, to nawet nie zaczynaj. Blogowanie to ciężka praca, nawet jeśli nie będziesz na tym zarabiać. Jedna, dwie godziny dziennie to taka norma (dla bardziej zaawansowanych blogerów wręcz minimum). Dobry wpis wymaga przygotowania, zebrania materiałów, opracowania planu, napisania, zredagowania (może nawet kilka razy), dobrania zdjęć i grafik. Później trzeba popracować w Social Mediach, żeby go wypromować i zachęcić do czytania.
Jacek Kłosiński opisał 10 zasad tworzenia dobrych treści. Poznaj je, zanim zaczniesz wypuszczać w świat swoje wypociny. A potem jeszcze pomyśl, że to dopiero połowa pracy związanej z wpisem.
Samo publikowanie powinno być regularne i stosunkowo częste. Dwa wpisy tygodniowo to taka norma, chociaż niektórzy mówią nawet o trzech. Ale to już zależy od tego, czy Twoje teksty są długie i treściwe czy raczej tworzysz krótsze notki. Pisząc mało i rzadko nie utrzymasz czytelników. Jeśli będziesz publikować często, to teksty siłą rzeczy będą niższej jakości. No chyba że nie pracujesz, nie uczysz się, nie masz rodziny i jesteś grafomanem, który nie ma problemu z naklepaniem do południa 10k znaków a po południu ich porządnego zredagowania. Stephen King może dałby tu radę, ale osobiście uważam, że on idzie w ilość, nie w jakość.
No właśnie. To fundamentalne pytanie. W dzisiejszych czasach każdy kto ma aparat, jest fotografem; każdy kto ma pirackiego Photoshopa, jest grafikiem; każdy to umie uruchomić edytor tekstów, jest pisarzem. Wiele osób uważa też, że aby być programistą, wystarczy kupić komputer :)
Zastanów się, czy masz lekkie pióro, czy Twoje szkolne wypracowania były dobrze przyjmowane, czy znajomi lubią czytać Twoje teksty (ale tak na serio a nie tylko przez grzeczność). Czy umiesz zaciekawić swoją historią? A może Twoje teksty są drętwe albo lejesz tyle wody, że najbardziej konkretnym fragmentem jest tytuł? Czas to na pewno zweryfikuje, ale może warto oszczędzić sobie rozczarowań? Nie każdy musi znać się na wszystkim. Ja na przykład nie umiem jeździć samochodem i wiem, że byłbym w tym słaby, więc nawet nie próbuję.
Brak czasu na pisanie. Po ukończeniu szkoły może się okazać, że wcale nie ma go tak dużo. No chyba, że masz bogatą rodzinę, która Cię utrzyma, masz jakiś dochód pasywny, albo blogujesz na pełen etat. W każdym innym przypadku praca jest jednak priorytetem.
Brak dużej społeczności albo jej słabe zaangażowanie. To bardzo deprymuje. Piszesz i piszesz a odzew jest znikomy. Niskie statystyki powodują depresję a zasięg na Facebooku nie wychodzi poza kilku najbliższych znajomych. To już nie te czasy, kiedy dobry produkt sprzedawał się sam. O odpowiedniej promocji trzeba pomyśleć zawczasu.
Rączki pochodzą z banku zdjęć Fotolia
Każdy ma jakiegoś hejtera. A blogerzy są ich ulubionym celem. Co prawda legenda głosi, że ktoś kiedyś nie miał, ale jestem pewien, że po prostu to przeoczył albo wyparł z pamięci.
Zastanów się, czy jesteś gotów stawić im czoła. Co prawda ban na Disqusie czy Facebooku to tylko kilka kliknięć, ale niektórzy potrafią napsuć krwi nawet na cały dzień.
Jeśli chcesz zarabiać na swoim blogu, to w końcu staniesz przed koniecznością znalezienia kogoś, kto chętnie podzieli się z Tobą swoja kasą.
Osobiście odradzam systemy afiliacyjne. Mają one sens, gdy możesz pochwalić się dużymi statystykami i wpływem na swoich czytelników. Ja po 8 latach blogowania nie mam.
Nie polecam też wsadzania na siłę reklam i banerów, bo zamiast bloga będziesz mieć tablicę reklamową. Większość i tak AdBlock ukryje a ci, którzy go nie używają, wkurzą się i pójdą sobie gdzieś indziej.
Pomyśl raczej o wpisach sponsorowanych, które wykorzystają Twój potencjał pisarski a nie będą stricte reklamą. Korzyści z tego są dwie: zarabiasz konkretną kasę (a nie pół grosza za kliknięcie w baner) i masz materiał na wpis, co jest dobre, gdy wena akurat pójdzie na urlop.
Tylko nie sprzedawaj się za grosze. Reklamodawcy najchętniej chcieliby wpis za ładny uśmiech, albo za próbki swoich produktów, które i tak rozdają za friko. Pamiętaj, że jeśli Ty nie będziesz się cenić, to nikt inny tez tego nie zrobi. Kasa jest kasa. Ostatecznie barter, jeśli będzie to coś, co naprawdę Ci się przyda.
Przygotuj sobie listę potencjalnych reklamodawców i gdy tylko rozwiniesz skrzydła i zbierzesz społeczność, uderzaj do nich. Ale wtedy pewnie już oni sami Cię odnajdą i to Ty będziesz dyktować warunki finansowe.
Przede wszystkim twórz treść wysokiej jakości (banał, ale wielu blogerów o tym zapomina). Dlatego tak ważne jest częste pisanie i nieco rzadsza publikacja. Musisz mieć czas na dopracowanie swoich wpisów. Może bez przesady z dopieszczaniem, ale jedna korekta to minimum.
Zadbaj o dobre pozycjonowanie wpisów. Google muszą Cię lubić. Co reklamodawcy po świetnym blogu, którego nikt nie czyta? Jemu zależy przede wszystkim na ilości Twoich czytelników.
Pamiętaj też o obecności w Social Mediach. Facebook i Twitter to dzisiaj podstawa. Jeśli Cię tam nie ma to społecznościowo nie istniejesz. A odbiorcy bloga (i klienci Twojego partnera) to właśnie społeczność. Dbaj o nią i rozwijaj.
Na to pytanie odpowiedz już sobie sam :)