Pierwsze hashtagi pojawiły się na Twitterze, potem wirusowo rozniosły na inne serwisy Social Media. Teraz są praktycznie wszędzie, często nawet jako element zwykłej reklamy, która w założeniu ma być nowoczesna i trafiać do młodych odbiorców. Ale jak je ugryźć praktycznie?
Hashtagi pochodzą z banku zdjęć Fotolia
Same tagi nie są niczym nowym, od dawna są nieodłączną częścią blogów uzupełniającą niejako kategorie wpisów. U mnie też są pod wpisem, sprawdźcie.
Wprowadzony przez Twitter znaczek „#” spowodował, że podczas publikacji wpisu dane słowo lub fraza automatycznie staje się linkiem, po którego kliknięciu wyświetlają się wszystkie wpisy, w których ten hashtag został użyty. Szybkie i łatwe w użyciu a co więcej, agreguje wpisy różnych użytkowników związane z danym tematem. Hashtag musi się jednak składać wyłącznie ze znaków alfanumerycznych i ewentualnie podkreślenia.
Co ciekawe, używając małpy „@” przed słowem automatycznie oznaczamy we wpisie profil (np. znajomego) i jego właściciel zostanie o tym powiadomiony a link będzie oczywiście do niego prowadził. Przydatne, jeśli chcemy o kimś wspomnieć i żeby on o tym wiedział.
Hashtagi bardzo pomagają internautom (a zwłaszcza firmom) w precyzyjnym dotarciu do grupy docelowej np. do wszystkich zainteresowanych #Euro2016. Co więcej, to już nie jest ciekawostka (jak jeszcze kilka lat temu responsywność stron). Posty bez hashtagów (zwłaszcza na Twitterze i Instagramie) mają praktycznie zerowe szanse na dotarcie do jakiegokolwiek odbiorcy. Zresztą sprawdź zasięg postów bez hashtagów i z nimi. Przyznaję bez bicia, że sam czasami sobie odpuszczam i widzę, że nie jest to dobry pomysł.
Hashtagi pojawiają się także w reklamach i spotach telewizyjnych, zwłaszcza przy okazji różnych eventów (sami wiecie jakich) zachęcając widzów do ich używania. Nie jest to więc już zabawa młodych internautów (typu #JestemDebeściakIKtoMiPodskoczy) ale potężne narzędzie marketingowe.
Euro2016 pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Załóżmy, że chcę agregować posty związane z moim blogiem. Jak myślisz, ile osób będzie wyszukiwać #BlogAndyDesign? Na początku nikt, bo nikt nie wie o takiej frazie. Używam jej jednak, bo za jakiś czas, gdy będzie używana, pozwoli szybko znaleźć prawie wszystkie moje wpisy (dlaczego „prawie”, o tym dalej). Trzeba jednocześnie używać także hashtagów popularnych, które płyną na fali trendu. Wtedy nawet jeśli post znajdzie się wśród tysiąca innych, jest szansa, że ktoś go jednak zauważy. Wspomniane #Euro2016 ma niezwykle krótki czas życia a jednocześnie ilość postów bardzo minimalizuje szanse odnalezienia mojego wpisu, ale jeśli będzie ich dużo (zwłaszcza na Twitterze) mam szansę zostać zauważony. Zresztą przez jakiś czas będę ten wpis tak tagował i zobaczymy, czy uda mi się wstrzelić.
Tutaj zdania są podzielone, ale osobiście uważam, że najlepiej kierować się zdrowym rozsądkiem. Na Twitterze często trudno zmieścić sam post a co dopiero jeszcze osobno hashtagi - twórz je więc ze słów w samej treści. Na Instagramie w zasadzie używa się samych hashtagów, bo treścią jest samo zdjęcie. A na Facebooku... tu najlepiej najpierw post, potem hashtagi, dzięki czemu można użyć fraz, które w ogóle w treści nie występowały.
Social Media pochodzą z banku zdjęć Fotolia
Każda sieć Social Media rządzi się swoimi prawami. Czy wiesz, gdzie można użyć dużo hashtagów a gdzie lepiej nie przesadzać?
Niestety zdjęcia można dodawać wyłącznie z aplikacji mobilnych, na których ręcznie wklepywanie hashtagów jest mocno uciążliwe. Jest to główny powód, dla którego często odpuszczamy sobie tagowanie zdjęć. Dlatego jeśli masz grupę podobnych zdjęć (np. z wyjazdu w góry), przygotuj sobie na komputerze plik tekstowy z opisem i hashtagami, przenieś na tablet lub komórkę a potem po prostu kopiuj treść do każdego posta.