Dzisiaj jest czwartek, 12 września 2024
Podstawowe skróty BlenderaAndy Design Studio Graficzne w LublinieDLACZEGO logo musi być wektorowe?
Jak ukradłem piwo i dostałem w papę

Jak ukradłem piwo i dostałem w papę

wtorek, 2023-05-02580Na luzie, Video, DaVinci Resolve

Po wielu latach zajmowania się wyłącznie grafiką statyczną i sporadycznie prostymi animacjami, nadszedł czas, abym zajął się czymś większym, chociaż nie wiem, czy półtoraminutowy film spełnia te kryteria.

Chyba do wszystkiego w życiu trzeba dojrzeć. Od dziecka fantazjowałem o tworzeniu filmów, ale wiele lat zajęło mi, żebym w końcu poważnie zgłębił tajniki montażu będącego czym więcej niż prostym sklejeniem kilku scen. Od strony technicznej nie jest to trudne. Gorzej ze stroną merytoryczną, bo nie mam żadnego wykształcenia w tym kierunku. Ale gdy dowiedziałem się, że nagrodzony Oscarami film „Wszystko wszędzie na raz” montowali ludzie uczący się z tutoriali na YouTube, doszedłem do wniosku, że nie będę gorszy.

Okazało się, że nie jestem taki słaby w te klocki, skoro po wrzuceniu kilku filmików na Facebooka dostałem sporo pytań, jak ja to robię. Ale nie o tym będzie niniejszy wpis. Tutoriali są na YouTube setki, jeśli nie tysiące i sam się z nich uczyłem, podobnie jak twórcy wspomnianego wyżej filmu. Za to podzielę się ogólnym procesem powstawania mojego filmu. Obecnie próg wejścia w tę branżę jest śmiesznie niski, bo kamerę ma każdy w telefonie, a DaVinci Resolve w podstawowej wersji jest całkiem za darmo. Ja sam pełną wersję kupiłem zaledwie kilka dni temu.

Zacząłem pod koniec 2022 roku

Wtedy napisałem pierwszy scenariusz, będący raczej konspektem ujęć, taką podręczną ściągą. Ale to i tak jakiś konkret, bo wcześniej kręciłem klipy na żywioł i dopiero potem zastanawiałem się, co z tym zrobić. Dlatego zazwyczaj nie wychodziło nic.

Pobrałem darmową wersję DaVinci Resolve i zacząłem zgłębiać tajniki montażu i koloryzacji robiąc pierwsze filmy dłuższe niż kilkanaście sekund. Program jest co prawda bardzo rozbudowany i oferuje naprawdę wiele możliwości, ale narzędzi do podstawowego montażu można nauczyć się w godzinę. Program okazał się o wiele przyjaźniejszy od HitFilm, którego używałem do tej pory do klejenia krótkich animacji.

Za to już w styczniu na facebookowej grupie Fujifilm X Klub Polska ogłoszono całoroczny konkurs filmowy, z różnymi tematami na każdy miesiąc. Ciekawe, że właśnie w czasie, kiedy szukałem pomysłów pozwalających na naukę montażu. Przypadek?

W starym kinie

To temat marcowy. Chaplinowskie klimaty slapsticku narzucały się same. Pierwszy scenariusz (w sumie też raczej koncept) napisałem jeszcze w lutym, ale do marca poprawiłem go tyle razy, że w niczym nie przypominał pierwowzoru. W międzyczasie wyplumkałem wesołą muzyczkę w Zynewave Podium, która przez cały czas nakręcała mnie klimatycznie. Potrzebowałem jeszcze aktorów.

Franciszek był oczywistym wyborem

To barman z mojego ulubionego pubu - Bałaganu, na Starym Mieście w Lublinie. Człowiek wesoły, wyluzowany, ekspresyjny, mający dużo wspólnego ze sztuką, grający w zespole muzycznym. Nawet jego ubiór idealnie pasował do klimatu filmu. Do współpracy nie musiałem go namawiać, wystarczyło rzucić temat.

Gorzej było z drugim aktorem, więc postanowiłem się poświęcić, co nie przyszło mi łatwo, bo zdecydowanie lepiej czuję się z drugiej strony kamery. Ale skoro ja musiałem być przed kamerą, potrzebowałem jeszcze kogoś, kto ją potrzyma i w nas wyceluje. Na szczęście udało mi się namówić Magdę, chociaż nie obiecywała, że nie będą jej się trząść ręce.

Wiosna w tym roku nie rozpieszczała

Dopiero w połowie marca udało nam się wyhaczyć nieco cieplejszy dzień i pewnej środy zjawiliśmy się w Bałaganie na godzinę przed otwarciem. Franciszek już był, bo zawsze wcześniej przygotowuje. Chociaż wysłałem im wcześniej scenariusz, okazało się, że nikt się z nim nie zapoznał. Ostatecznie robiłem za aktora, scenarzystę, reżysera i obsługę techniczną aparatu, bo Magda nie ogarnia mojego X-Pro2 i jej praca ograniczała się do wycelowania i włączenia nagrywania.

Tak więc ustawiałem Magdę w odpowiednim miejscu na staromiejskich uliczkach i biegaliśmy z Franciszkiem ku uciesze kręcących się ludzi. Franciszek, jak widać, wyszedł genialnie. Człowiek czuje klimat. Ja jednak zdecydowanie powinienem się pokazywać w polu widzenia obiektywu.

Wyrobiliśmy się w 40 minut

Tyle mieliśmy czasu. Chociaż rzadko kiedy ktoś zagląda do pubu zaraz po jego otwarciu, ale praca jest praca i Franciszek nie mógł do woli ganiać mnie po Starym Mieście ze zrolowanym plakatem w ręce. Zresztą pierwszymi klientami i tak byłem ja i Magda.

W ciągu 40 minut biegania nagraliśmy zaledwie 5 minut materiału, który ostatecznie zmontowałem do półtorej minuty filmu. A nawet trochę mniej, bo doszły jeszcze plansze z tekstami. W końcu stare filmy były nieme i trzymaliśmy się tej konwencji. Pomysły na wygląd plansz oczywiście znalazłem w Googlach.

Animowane ptaszki narysowałem w Blenderze (nie wysiliłem, się jak widać), który chociaż służy do modelowania grafiki 3D, to jednak ma kilka świetnych narzędzi do rysowania i animacji 2D, co pozwala mi animować w nim stworki.

Nadanie charakteru starego filmu sprowadził się do poprawienia kontrastu i dodania jednego filtra będącego na standardowym wyposażeniu DaVinci Resolve.

Montaż zajął mi kilka godzin

Wydaje się, że to dużo jak na taki krótki film, ale trzeba wziąć pod uwagę, że to mój pierwszy „ambitny” film, że tak sobie zażartuję i chciałem to zrobić porządnie. Pierwszy raz montowałem slapstick i trochę się nakombinowałem, żeby utrzymać odpowiednią dynamikę i humor. Pomogły krótkie scenki z Charlie Chaplinem, których jest dużo w YouTube.

Teraz pewnie ogarnąłbym to w godzinę. Bo już wiem, jak.

Film spodobał się znajomym

Wrzuciłem go na Facebooka, najpierw na swój profil, potem na grupę Fujifilm. Wszędzie dostał sporo polubień i pochlebnych komentarzy. Niestety nie został wyróżniony.

Za to stanęła do mnie kolejka osób chętnych do wystąpienia w kolejnych filmach. No i super.

Franciszek też dostał propozycję do wystąpienia w jakimś filmie promującym Warsztaty Kultury, nawet za kasę, bo ja poniosłem tylko koszt zakupu rekwizytu. Tak czy inaczej warto było i każdy z nas odniósł jakąś korzyść.

Błędy w filmie

Jest ich sporo, część przypadkowa (wynikająca z montażu), część zrobiona specjalnie, żeby dodać smaczku. Zapraszam do ich wyszukania i podzielania się spostrzeżeniami w komentarzach.

Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na