Problem pustej kartki znany jest nie od dziś, zwłaszcza w branżach, kiedy kreatywność jest podstawą. Chyba każdy z nas się z tym spotkał przynajmniej raz. Jak sobie z tym poradzić?
W kreatywnej grafice wspomógł mnie Imagine
Zauważyliście na pewno, że dzieci dowolny przedmiot użyją na tysiące sposobów. Dla nas pudełko to po prostu pojemnik na przedmioty. One widzą statek, pojazd kosmiczny, pociąg, samochód. Dzieci doskonale radzą sobie w różnych sytuacjach i wymyślają nowe zabawy. Moja córka byle klockiem potrafiła się bawić godzinę przekładają go z miejsca na miejsce, oglądają, macają, próbując smaku, rzucają w kota…
Niestety, nasza kreatywność jest sukcesywnie zabijana w ciągu kolejnych lat dorastania - przez rodziców, nauczycieli, znajomych. I tylko od nas zależy czy damy sobą pokierować i staniemy się szarym tłumem, czy będziemy walczyć o swoją niezależność. Z przykrością muszę stwierdzić, że zdecydowana większość przegrywa ograniczona przez złe nawyki. Tutaj mocno na plus wybijają się wszelkiego rodzaju twórcy, bo ich kreatywność do końca nie umarła. Ale założę się że i tak do tej dziecięcej wiele im brakuje.
Stare chińskie powiedzenie głosi: „Osoba, która twierdzi, że coś nie może być zrobione, nie powinna przeszkadzać tej, która właśnie to robi”. Może dzieci są kreatywne, bo nie wiedzą, że czegoś się nie da zrobić? Często, gdy ktoś wymyśli nowy sposób na wykonanie jakiejś czynności, inni są zdziwieni, że „tak się da”, bo są przekonani że nie i nawet nie próbują.
Napisałem autorski CMS, bo nie wiedziałem, że się nie da. Wiele osób, bardziej zaawansowanych ode mnie uważa, że wszystko zostało już napisane i szkoda czasu na wyważanie otwartych drzwi, samemu korzystając z gotowców, często źle napisanych. Ale cały czas gdzieś tkwi zakodowane przekonanie, że skoro ktoś to napisał, to jest dobre i nikt nie zrobi lepiej. Mój czas zainwestowany w stworzenie i rozwój CMS-a zwrócił się dawno i zwraca przy każdej kolejnej realizacji.
I tak i nie. Faktem jest, że nowa technika (sprzęt i soft) bardzo upraszczają wiele działań. Weźmy chociażby narzędzia Photoshopa 4.0 i najnowszego. Kiedyś wiele rzeczy robiło się „na piechotę”, teraz jest automatyka, często niedestruktywna.
Ale posadźmy przed takim nowoczesnym programem laika zafascynowanego jego możliwościami. Z miejsca wyklika potworka z użyciem wszystkich możliwych filtrów i efektów, bo się da. Większość współczesnych gier i filmów bazuje głównie na efektach i ładnych tłach, sens i grywalność spychając na dalszy plan. Pierwsza część gry The Secret of Monkey Island to dzieło, które stało się legendą. W ostatnią zgrałem tylko przez sentyment i nawet nie skończyłem. Co ciekawe, remake jedynki i mimo lepszej grafiki, nie miał już takiej grywalności. Grube jak pięść piksele też stanowiły o klimacie.
Wracając do tematu Photoshopa. Dajmy te same narzędzia mistrzowi, a stworzy dzieło, które wyrwie z butów. Co z tego, że proste i bez przesytu efektami (często nawet bez nich)? Będzie to coś, czego kiedyś by nie mógłby uzyskać, bo technologia na to nie pozwalała. A teraz pozwala artyście tworzyć nową jakość. Kiedyś trzeba było bardzo kombinować, żeby osiągnąć jakiś zamierzony efekt, teraz wszytko jest na wyciągnięcie ręki powodując często wyłączenie myślenia.
Sęk w tym, że te wypasione narzędzia są teraz ogólnodostępne, więc dobierają się do nich wszyscy. Statystycznie więc częściej będzie ich używał bogaty ignorant niż mniej zamożny fachowiec, którego po prostu na to nie stać. Teraz każdy posiadacz aparatu uważa się za profesjonalnego fotografa. Byłem świadkiem sytuacji, jak klient chciał zwrócić aparat do sklepu, bo ten robił nieostre zdjęcia (w założeniu drogi aparat ma robić zdjęcia sam). Sprzedawca wziął sprzęt do ręki i po prostu włączył autofocus.
Osobiście uważam, że kreatywności nie można się nauczyć. To nie jest konkretna umiejętność jak np. gotowanie, czy prowadzenie samochodu. To stan umysłu, który generuje kolejne pomysły, rozwiązania konkretnych problemów albo podpowiada jak użyć danego narzędzia w niekonwencjonalny sposób. To można tylko i wyłącznie rozwijać. Jak? Po prostu robiąc to co robimy każdego dnia. Coraz lepiej, sprawniej, szybciej, potem robiąc rzeczy trudniejsze, podnosząc swój poziom.
Dwadzieścia lat temu byłem tylko rzemieślnikiem z podstawową znajomością Photoshopa. Dziesięć lat temu bardzo dobrze znałem swoje narzędzia i „coś mi chodziło po głowie” ale nie zawsze wiedziałem, co tym zrobić. Teraz mam więcej pomysłów niż jestem w stanie ogarnąć i zrealizować. Z niemal każdej sytuacji wyciągam dla siebie jakąś inspirację i pomysł do kolejnego projektu. Często są to też pomysły z zupełnie innych dziedzin (projekt plecaka, który akurat wdroży ktoś, kto się na tym zna lepiej).
Artur Król napisał książkę „Talent nie istnieje”. Wynika z niej (i tu się zgodzę), że nie istnieje coś takiego jak talent. Jest to dawne określenie czegoś ulotnego i nienamacalnego, co powodowało, że ktoś był w czymś dobry, a ktoś inny nie. Ja bym się skłaniał raczej ku pasji. Jeśli ktoś ma pasję, to będzie tak długo trenował i ją rozwijał, że w końcu będzie mistrzem. Wspomniany w owej książce Mozart zapierdalał od najmłodszych lat pod okiem ojca, który był wybitnym nauczycielem. Gdybyś Ty tyle ćwiczył co on, też byłbyś mistrzem. Z drugiej strony, coś, w czym Ty jesteś mistrzem, Mozart byłby całkiem do dupy, bo jego by to nie interesowało.
Mówisz, że nie masz do niczego talentu? A może po prostu nie masz pasji? A może zamiast ją rozwijać, wolisz spędzić czas przed telewizorem z piwem w ręku i marudząc, że taki się urodziłeś i nic tego nie zmieni? A kto ma to zmienić jak nie Ty sam?