Dawno, dawno temu, minimalna rozdzielczość ekranów powiększała się, dzięki czemu raz zaprojektowana strona internetowa zawsze wyświetlała się poprawnie (pomijając niezwykłe przygody z MSIE). Potem pojawiły się urządzenia mobilne i cały świat stanął na głowie. Do dzisiaj są serwisy, które sobie z tym nie radzą.
Komórka pochodzi z banku zdjęć Fotolia
Początkowo pod telefony były przygotowywane specjalne strony i protokół WAP. Wczesne komórki nie miały siły pociągnąć nic bardziej rozbudowanego. Zresztą mało kto z tego korzystał, bo internet komórkowy był wtedy (przynajmniej w Polsce) stosunkowo drogi.
Potem były już zwykłe serwisy w formacie HTML, ale w wersji uproszczonej, bez wodotrysków. Niektóre istnieją do dziś a uruchamia się je z subdomeną „m” np. m.facebook.com. W sumie trochę dziwne, skoro Facebooka na mobilkach przegląda się w specjalnej apce.
Responsywność to świetny wynalazek, ale przez długi czas wielu programistów podchodziło do niej dosyć nieufnie i oferowało jako ekstra płatny dodatek. Na szczęście wkrótce stała się standardem. Obecnie urządzenia mobilne są tak popularne, że Google bardzo zaniża pozycję serwisów, które nie są do nich przystosowane.
Z roku na rok coraz więcej stron jest przeglądana na smartfonach, pomijając nieliczne, specjalistyczne serwisy, których charakter wymaga dużego ekranu i mocnego komputera stacjonarnego.
Niektóre serwisy skierowane do młodych ludzi (np. Instagram lub Snapchat) nie mają pełnowartościowej wersji HTML, obsługuje się je przy pomocy aplikacji. Trzeba się nakombinować, żeby dodać zdjęcia do Instagrama bezpośrednio z komputera.
Niestety, wciąż jest bardzo dużo serwisów (tak, w 2017 roku!!!), których przeglądanie na smartfonie to jakaś masakra. Tydzień temu sam musiałem korzystać z takiego i przy okazji wymyśliłem kilka nowych, niecenzuralnych słów.
Warto więc zadbać, żeby ktoś przeglądający naszą stronę na telefonie, nie przechodził tego samego, co ja. Jest to zresztą istotne także dla Google, które mogą bardzo obniżyć pozycję serwisu w wynikach wyszukiwania.
Tablet pochodzi z banku zdjęć Fotolia