Instagram jest świetnym serwisem społecznościowym (zwłaszcza dla fotografów), ale ma jedną niezaprzeczalna wadę. Zdjęcia można dodawać tylko z aplikacji, która jest dostępna wyłączenia na urządzenia mobilne. Kiedyś to miało sens. A teraz?
Założenie twórców chyba było takie, że z komórki dodajemy zdjęcia i na komórce je oglądamy. Z czasem jednak do wielbicieli selfików dołączyli fotografowie z wyższej półki oraz firmy, które dostrzegły wysokie potencjał biznesowy serwisu. Ja sam zrezygnowałem z kilku fotoblogów i prowadzę na Instagramie swój profil.
A na komórce dobrych zdjęć i grafik nie przygotujesz. Marny aparat, niewygodne i często ubogie oprogramowanie.
Zdjęcia robisz lustrzanką, korygujesz i kadrujesz w Photoshopie, przenosisz na komórkę i wrzucasz na Instagram. Potem jeszcze męczysz się z hashtagami, bo przecież trzeba je wymyślić i wklepać, co wygodne nie jest. Ja przez długi czas korzystałem z przygotowanego wcześniej pliku tekstowego i po prostu kopiowałem odpowiedni zestaw. Ale to też nie było to.
Dlaczego nikt jeszcze nie zrobił aplikacji na normalne komputery?
W sumie to było ich kilka. Sam osobiście nie miałem okazji ich sprawdzić, bo zanim się o nich dowiedziałem, przestały działać. Właściciele Instagrama bardzo dbają o monopol.
Ale z Gramblr jest inaczej. Ta aplikacja wciąż działa. Może dlatego, że nie jest to zwykły program desktopowy tylko aplikacja przeglądarkowa, która instaluje się jako localhost na odpowiednim porcie. W jakiś sposób łączy się z bazą danych Instagrama i pozwala na dużo więcej niż tylko dodawanie zdjęć:
Co prawda nie po to instalowałem Gramblra, ale skoro jest taka możliwość, to grzechem byłoby nie skorzystać.
Mało to eleganckie, bo te lajki nie są wiele warte. Prawdopodobnie wszyscy robią tak samo: lajkują innych jak leci, żeby za zarobione punkty wykupić lajki innych. Samo lajkowanie możesz w pewnym sensie zautomatyzować, żeby sto razy nie klikać. Otóż klikasz jedno serduszko a potem naciskasz i przytrzymujesz ENTER. Po chwili cała lista propozycji jest polubiona.
Polubić możesz maksymalnie 100 zdjęć na godzinę za co otrzymujesz 500 punktów (po 5 za zdjęcie). W praktyce często jest tylu chętnych (albo to wynika z jakichś niedoróbek programu), że dostępnych jest dużo mniej zdjęć. Trzeba się przełączyć na ekran dodawania zdjęcia i z powrotem, żeby aplikacja pobrała kolejna porcję. Trochę słabo i nie zawsze to działa.
Możesz też założyć kilka kont (Instagram pozwala chyba do pięciu) i na każde zbierać punkty. Pula punktów jest wspólna do wykorzystania na dowolnym koncie.
Jak wspomniałem, same gramblrowe punty nie są wiele warte, ale w jakiś sposób algorytm Instagrama promuje takie mocno lajkowane zdjęcia i w praktyce wpada ich więcej. U mnie jest to średnio 150 polubień więcej, chociaż niekiedy dochodzi do 300. Mam też więcej komentarzy i po każdym dodanym zdjęciu dochodzą nowi obserwatorzy profilu. Jakiegoś wielkiego szału nie ma, ale też nie wkładam w ten serwis zbyt wiele energii. To taki, powiedzmy, dodatek.
Zauważyłem, że nie ma znaczenia ile lajków kupisz, dodatkowych jest mniej więcej tyle samo. Lepiej więc wrzucić 5 zdjęć dziennie i „kupić” 100 lajków niż jedno za 500. No chyba, że chcesz zrobić na kimś wrażenie (np. na kliencie), wtedy zbieraj punkty przez tydzień a potem zaszalej :)
Oczywiście, jeśli chwilowo nie masz zdjęć, to i tak zbieraj punkty. Na pewno nie stracą na wartości.
Ważne, że powiększająca się liczba obserwatorów ma wpływ na tzw. zasięgi organiczne.
Decyzja należy do Ciebie. Na pewno jest to świetne (i chyba jedyne darmowe?) narzędzie do dodawania zdjęć bezpośrednio z komputera, chociaż przyznam, że mogło by być przyjaźniejsze w obsłudze. Aplikacja jest dosyć wolna (w końcu przeglądarkowa) i od strony UI i UX nie najlepiej zaprojektowana. Ale ważne, że działa.
Dostępna jest na Windowsa i MacOS - pod adresem gramblr.com
A tymczasem zapraszam na mojego Instagrama i zachęcam do obserwowania, lajkowania i komentowania.