Skylum co jakiś czas wydaje nowe aplikacje, które, bazując na algorytmach AI, jednym kliknięciem lub suwakiem poprawiają zdjęcia. Podstawą są jednak dwa programy, o których już pisałem: Luminar i Aurora HDR.
Obu używam na co dzień przy obróbce zdjęć, chociaż prędkością nie grzeszą, zwłaszcza Luminar. Być może nowsze wersje są szybsze, ale też z każdą kolejną interakcje z użytkownikiem są na coraz bardziej podstawowym poziomie. Amatorzy to docenią, profesjonaliści niekoniecznie. Trzymam się wersji 4.3.3, chociaż brakuje mi dowolnego układania filtrów z wersji 3.x.
Za to Aurora HDR nie była aktualizowana przez producenta od ponad 2 lat. Pewnie uznano, że produkt jest skończony i nie da się nic nowego dodać. Albo użytkownicy nie są zainteresowani na tyle, żeby tracić czas programistów.
Aurory używam rzadko, bo zazwyczaj szczegóły ze świateł i cieni wyciągam Luminarem. Ale czasami są takie zdjęcia, że bez algorytmów HDR się nie da. No i w Aurorze można złożyć HDR z trzech i więcej zdjęć. I to z dużo lepszym efektem niż w Photoshopie. Często nawet nie trzeba nic dodatkowo kręcić i wystarczy samo podstawowe połączenie zdjęć.
Zobaczmy więc, co można zrobić z serii wieczornych zdjęć przy użyciu tych dwóch programów.
Nie miałem statywu, ale murek okazał się wystarczająco stabilny. Zdjęcia wrzuciłem do Aurory, która automatycznie oszacowała wartość EV (nie zawsze zgodną z ustawieniami aparatu, ale nie ma to znaczenia)
Już samo złożenie zdjęć w jedno dużo dała, ale warto jeszcze trochę popracować nad szczegółami.
Podciągnąłem odrobinę Smart Tone w zakładce HDR Basic. Działa podobnie jak kontrast, ale subtelniej. Zakładki HDR Enhance i HDR Details Boost odpowiadają za lokalne wyciąganie struktury i kontrastu. Dzięki algorytmom AI jest to subtelne i nie pojawiają się brzydkie „aureole” znane z innych programów. Oczywiście tu też można przedobrzyć, ale mamy sporo kontroli nad efektem.
I to tyle jeśli chodzi o Aurorę. Zdjęcie wyeksportowałem do 16-bitowego TIFFa i otworzyłem w Luminarze. Tu zacząłem od skadrowania zdjęcia, w celu pozbycia się zbędnego chodnika i wyrównania horyzontu, bo stojący na murku aparat gdzieś go „zgubił”.
W zakładce Light obniżyłem światła i podniosłem cienie kosztem delikatnej utraty szczegółów w tonach średnich. Ale jako że pracujemy na pliku 16-bitowym, będą one do uratowania.
I właśnie teraz je ratujemy w zakładkach odpowiadających za detale: AI Enhance, AI Structure i Details Enhance. Tu też algorytmy AI robią robotę, chociaż działają niezwykle wolno. Istotne jest, żeby nie przekraczać wartości 50, bo powyżej efekty tracą subtelność i robią się zbyt agresywne.
Obniżyłem nasycenie i podniosłem vibrance (nie wiem, jaki jest polski odpowiednik). Vibrance bardzo delikatnie operuje nasyceniem, dzięki czemu efekty są bardziej naturalne. Remove Color Cast usuwa przebarwienia, co nie zawsze jest dobre, bo neutralizuje klimat zdjęcia. Tutaj jednak było potrzebne.
Dehaze teoretycznie usuwa zamglenie, tutaj zazwyczaj przyciemnia jasne, niewyraźne fragmenty i przy okazji mocno dosyca kolory. Tutaj bardzo wzmocniło kolor nieba. Golden Hour dodaje do zdjęcia efekt tzw. „złotej godziny”, czyli po prostu ociepla zdjęcie, jakby było robione o zachodzie słońca. Tutaj faktycznie fotografowałem o zachodzie, ale nie zaszkodziło delikatnie ruszyć suwaczkiem.
W końcu w zakładce Advanced Contrast popracowałem nad kontrastem świateł. Czasami też robię to samo dla cienie, ale tutaj nie było takiej potrzeby. Tonów średnich nigdy nie ruszam, bo tylko psują efekt. Podobnie, jak wcześniej nie przekraczam wartości 50.
No i tyle. Luminar ma dużo więcej filtrów, ale używam ich sporadycznie, bo niewiele wnoszą. Zresztą mając Photoshopa mogę już podziałać tam, bo obsługa wygodniejsza i działanie programu szybsze. W Luminarze robię tylko to, czego po prostu nie mogę w Photoshopie.
Mówcie co chcecie, ale chmury robią robotę.