Przez wiele lat wydawało mi się, że to jest coś oczywistego, ale odkąd coraz więcej osób pyta mnie o to zagadnienie (i to wcale nie tacy, którzy dopiero wczoraj kupili aparat), postanowiłem coś z tym zrobić i wyłożyć temat jak krowie na miedzy :)
Nie znajdziesz tutaj teorii, definicji, symboli fizycznych ani obliczeń. Ma być prosto, żeby ogarnąć zasadę. Zresztą podczas fotografowania i tak nikt z linijką nie chodzi.
Głębia ostrości z Wikipedii jest dosyć zaciemniona, więc najprościej: jest to zakres odległości od aparatu, w którym fotografowane obiekty będą ostre i wyraźne. Tyle.
Zakres GO nie rozciąga się symetrycznie przed i za punktem ostrości. Rozkład tej głębi to 1/3 przed punktem ostrości i 2/3 za nim. Warto mieć to na uwadze podczas ostrzenia i czasami lepiej ostrzyć tuż przed i niż tuż za obiektem.
Przysłona jest odpowiednikiem źrenicy w oku. Krótkie wyjaśnienie dla bardzo opornych, bo czasami zapominają: mała przysłona to duży otwór, duża przysłona to mały otwór. Pokręćcie przysłoną w obiektywie i zobaczcie jak bardzo rozchylone są lamelki (blaszki).
Im mniejsza przysłona (duży otwór) tym mniejsza głębia. Pozwala bardzo dobrze odseparować fotografowany obiekt od dalszego tła. Niestety tańsze obiektywy „rozmydlają” całość obrazu, nawet tam, gdzie powinno być ostro. Dlatego zazwyczaj zaleca się lekkie przymknięcie przysłony.
Im większa przysłona tym większa głębia. Tu jednak polecam się nie rozpędzać. Po pierwsze i tak nigdy nie uzyskasz głębi od zera do nieskończoności. A po drugie fizyka sprawia, że przy malutkich otworach światło się ugina (dyfrakcja) i obraz znowu robi się nieostry. Zazwyczaj f11 (ostatecznie f16 w lepszych obiektywach) to maksymalna przysłona, dla której zdjęcia wychodzą dobrze. Polecam przetestować, jaką maksymalną użyteczną przysłonę ma Twój obiekty. Ale nie podczas wakacji. Ja kiedyś o tym zapomniałem i przywiozłem wiele nie nadających się do niczego zdjęć.
Zasada podobna. Im ostrość ustawiona na bliższy obiekt, tym mniejsza GO. Dlatego bliskie portrety są ładnie odseparowane od tła, a dalekie krajobrazy niemal w całości ostre. A zdjęcia makro to już w ogóle mają tzw. papierową głębię.
Zasada podobna jak w przypadku przysłony, więc nie robiłem kolejnej grafiki. Im obiektyw szerszy (krótka ogniskowa) tym większa GO, im węższy (długa ogniskowa), tym mniejsza. Inna sprawa, że wąski obiektyw wymusza robienie zdjęć z większej odległości, więc trudno zrobić jakieś konkretne porównanie. Niektóre bardzo długie teleobiektywy ostrzą dopiero od kilku metrów, ale też nikt nie będzie robił nim portretu. Jeśli masz obiektyw z zoomem, to sobie przetestuj, jaka głębia będzie na minimalnej ogniskowej a jaka na maksymalnej. O tzw. „spłaszczaniu perspektywy” napiszę innym razem.
Ostrość ustawiasz na jakiś konkretny punkt np. oko fotografowanej osoby. Płaszczyzna to taka wirtualna kartka, które każdy fragment będzie tak samo oddalony od aparatu i tak samo ostry i wyraźny. Czyli jeśli fotografujesz kogoś na wprost i drugie oko jest tak samo oddalone jak pierwsze, to również będzie ostre. W przypadku małej GO nos może już się nie załapać.
W praktyce to trochę kłamstwo, bo tak naprawdę jest to sfera a nie płaszczyzna, ale ma tak duży promień, że tego nie zauważamy. Trochę jak Ziemia. Ma tak duży promień, że płaskoziemcy nie wierzą w jej kulistość.
Należy pamiętać, że promień tej płaszczyzny też zmienia się z odległością (im dalej tym większy) i jeśli fotografujesz coś z bliska, to przy brzegach może już być nieostro, chociaż pomiary odległości na to nie wskazują.
Na przykład ten, który niedawno opisywałem. W sumie to trudno powiedzieć czy u niego jest to sfera, elipsoida czy coś jeszcze innego. W każdym razie centralny punkt ostrości jest położony o wiele dalej i ma większą GO niż brzegowe. Po opanowaniu pozwala na kreatywne używanie i daje ciekawe efekty.
Nie wiem, jak Ty, ale ja uwielbiam małą GO i prawie zawsze robię zdjęcia na minimalnej przesłonie. Jest tu jednak pewien, czysto techniczny problem. Otóż wiele obiektywów jest niedoskonała. Wszystkie z niskiej i większość ze średniej półki po prostu nie radzi sobie na „maksymalnej dziurze”. Obraz jest nieostry (nawet tam, gdzie powinien być), pojawiają się aberracje i uwypuklają inne niedoskonałości obiektywu. Można to jednak świadomie wykorzystać przy zdjęciach artystycznych. Osobiście uwielbiam niedoskonałości mojego dziwnego obiektywu, ale nie tolerowałbym ich z lepszym. Jednak jeśli oczekujesz lepszej jakości, sprawdź, od jakiej przysłony Twój obiektyw rzeczywiście ostrzy.
OK. To tyle. Starałem się jak mogłem, żeby to wszystko opisać prosto, klarownie i bez zbędnych mądrości. Jeśli jednak wciąż jest coś niejasne, daj znać w komentarzu. Jeśli dobrze wszystko opisałem, też skrobnij parę słów pochwalnych. A może potrzebujesz kolejnego, prostego wpisu o fotografii? Napisz, o czym chcesz poczytać.