Podobno prawdziwy grafik nie używa filtrów. No wiecie, że niby jest taki cool i samemu wszytko robi a filtry są tylko dla gimbazy i okolic.
Nie jest to prawda. Graficy jak najbardziej używają filtrów, nawet tej nielubianej przez wielu tandetnej flary. Ale robią to świadomie i w projektach nie bazują wyłącznie na nich jak Ci, którzy właśnie poznają Photoshopa i podniecają się jego możliwościami dodając efekty gdzie tylko się da.
Dlatego bardzo mnie dziwi, że Photoshop, jakby nie było program dla profesjonalistów, w kwestii filtrów zatrzymał się w ubiegłym wieku i niewiele się tu dzieje. Kilku nowych rozmyć nie liczę, bo nie wnoszą nic nowego - to wszystko można było zrobić już wcześniej, chociaż trochę okrężną drogą. Co więcej, efekt małej głębi ostrości uzyskany przy pomocy Lens blur był lepszy niż z prostego w obsłudze Tilt-shift.
A żeby było śmieszniej, okno ustawień każdego starego filtra wygląda i działa zupełnie inaczej, nie ma w nich żadnej spójności.
Większość filtrów nie była chyba ruszana od czasów ich powstania (kto zrozumiał analogię, ręka do góry). O ile kiedyś sprawdzały się przy małych rozdzielczościach to teraz, przy robieniu ogromnych grafik, większość z nich nie spełnia swoich funkcji, bo kończą się cyferki na suwaczkach. Po co w ogóle takie ograniczenie? A niech grafik zrobi sobie rozmycie na 10000000 pikseli!
Nowe filtry (np. wspomniany Tilt-shift czy Iris blur) działają bezpośrednio na obszarze roboczym a ewentualne dodatkowe parametry wyświetlane są w bocznym panelu. I to jest świetne! No bo jak trafić w odpowiednie miejsce w małym kwadraciku (Radial blur czy Lens flare), który ma się nijak do dużego pola roboczego, mającego zazwyczaj zupełnie inne proporcje. Co się w życiu naklikałem to moje.
Obecnie jest coś takiego jak niedestrukcyjne filtry do obiektów inteligentnych. Ale to taki trochę półśrodek. Wyobraźcie sobie, że filtr działa dokładnie tak samo jak warstwa dopasowania. Może wpływać na wszystkie warstwy leżące niżej albo tylko do jednej (także grupy warstw), do której będzie podpięty. Można mu nadać dowolny tryb mieszania, maskę rastrową i wektorową. Co więcej, niech wszystkie filtry w końcu działają we wszystkich przestrzeniach kolorów, nie tylko 8-bitowym RGB. Może w CC to poprawili, ale w moim CS6 wciąż część filtrów nie działa w przestrzeni CMYK a jeszcze więcej w trybie 16-bitowym.
Brzmi bezsensownie? No to wyobraźcie sobie, że macie grafikę w CMYKu, ale niektóre filtry dają lepszy efekt RGB (kwestia mieszania innych składowych koloru). Owszem, można kombinować z obiektami inteligentnymi, ale po co? Nie lepiej byłoby dodać warstwę zmieniającą tryb mieszania (dla wszystkich warstw poniżej), potem dodać warstwę filtru i znowu zmieniającą na CMYK z pełną kontrolą konwersji? Zwiększyłoby to możliwości tworzenia efektów na niespotykaną dotąd skalę!
Przecież współczesne komputery spokojnie sobie z tym poradzą, tym bardziej, że inne programy pokazują, że dobrze napisany filtr wcale nie musi bardzo obciążać maszyny.
Jeszcze komuś mało? No to wyobraźcie sobie, że Photoshop ma możliwość łączenia tych wszystkich filtrów przy pomocy węzłów, tak jak się tworzy materiały np. w Blenderze.
W zasadzie jest coś takiego. Filter Forge to plugin, który pozwala na tworzenie w ten sposób własnych filtrów. Ale jest to rozwiązanie stosunkowo drogie (wersja Professional Edition kosztuje $399) i w dodatku ma jedną wadę - zadziała tylko na komputerze, gdzie jest zainstalowany Filter Forge, więc to raczej mało przenośne rozwiązanie.
Może Wy macie jakiś pomysł?