Ludzie od dawna narzekali na dziwną i często uciążliwą politykę Ryanaira. Osobiście do niedawna nic do tej linii nie miałem, ale teraz muszę przyznać rację innym, niezadowolonym podróżnym.
Zdjęcie zrobił Markus Winkler
Sama jakość lotu nie jest dla mnie problemem. Zdaję sobie sprawę, że za niewielkie pieniądze nie ma co oczekiwać biznes klasy i różne niedogodności np. coraz mniejsze dopuszczalne bagaże (na szczęście plecaki mogą przekraczać wymiar), mało miejsca w samolocie i handel obwoźny w kabinie traktowałem jako zło konieczne i nauczyłem się ignorować. Zresztą moje loty nie bywają długie, bujam się tylko po Europie, więc te parę godzin idzie wytrzymać.
Problemy zaczynają się, kiedy potrzebuję rachunku, który mógłbym wpisać w koszty firmy, bo raz w roku latam biznesowo do Londynu. Teoretycznie powinien wystarczyć bilet, tylko... nigdy go nie dostałem, a karty pokładowe mam dostępne w aplikacji na dwa dni przed odlotem. Po powrocie do Polski nie mogę już ich pobrać ze strony i wydrukować. To też jest bez sensu, bo inne linie (np. WizzAir) pozwalają pobrać bilety i karty nawet na tydzień przez odlotem i często mam ze sobą wydruki na lot w obie strony. Nigdy nie wiadomo, czy w międzyczasie nie padnie komórka.
Tego nigdy nie zrozumiem. Z innymi liniami nie ma takiego problemu, a Ryanair uparcie nie wystawia faktur na loty za granicę. Nie chce wystawiać nawet rachunków (moja księgowość nie wymaga faktur). Nie wiem, na ile to jest zgodne z prawem, ale skoro zwykłe sklepy dostają karę za niewydanie klientowi paragonu na bułkę, to Ryanair za takie coś powinien już dawno pójść z torbami…
Ostatecznie przez kilka lat dostawałem zwykłe potwierdzenie wystawione na firmę, której adres podawałem składając o to prośbę. To i potwierdzenie przelewu spokojnie wystarczało do wciągnięcia lotu w koszty firmowe. Tym razem jednak i to okazało się mega problematyczne.
Istotne są tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze podczas rezerwacji zawsze podaję swój adres domowy, żeby był zgodny z tym w paszporcie. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale w razie czego lepiej, żeby adresy się zgadzały. Po drugie we wrześniu zmienił się adres firmy.
Jak co roku korzystając z formularza na stornie Ryanaira (jest to jedyny sposób komunikacji e-mailowej) wysłałem prośbę o przygotowanie mi potwierdzenia.
Pierwsze zgłoszenie wysłane przez formularz. Otrzymałem automatyczną odpowiedź, że prośba jest przetwarzana i w ciągu 24 godzin ktoś się ze mną skontaktuje. Dupa tam. Przez ponad tydzień nikt się nie odezwał, więc 21 października ponowiłem e-mail z pytaniem, czy coś wiadomo w mojej sprawie.
Następnego dnia dostałem standardową odpowiedź po angielsku, która nijak się nie miała do mojej prośby. Poniżej tłumaczenie:
Od razu odpisałem, że chodziło mi o coś zupełnie innego, podałem adres firmy i ponowiłem prośbę o przesłanie dokumentu potwierdzającego zakup biletu. Ale, jak już wspomnieli, moje zgłoszenie zostało zamknięte i mógłbym sobie pisać do usranej śmierci i nic mi nie odpiszą. Czyli trzeba wrócić do formularza na stronie i utworzyć kolejne zgłoszenie.
Wysłałem kolejne zgłoszenie, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
Znowu utworzyłem zgłoszenie i tym razem odpisał niejaki Ł. Żądło, że mogą wystawić mi odpowiednie zaświadczenie ze wszystkimi detalicznymi kosztami lotu.
No i super, o to mi właśnie chodziło. Ale jako, że przez kilka dni nic nie otrzymałem, to wysłałem kolejnego e-maila z pytaniem, kiedy mogę się spodziewać wspomnianego dokumentu.
Na drugi dzień dokument przyszedł… ale wystawiony na nieaktualny adres.
Odpisałem więc, że dostałem dokument z błędnym adresem. Ponownie podałem poprawny na wszelki wypadek, gdyby gdzieś im to umknęło.
Odpowiedzi nie otrzymałem. Pewnie zgłoszenie zostało zamknięte.
Korzystając z formularza na stronie utworzyłem kolejne zgłoszenie. Tym razem odpisała J. Szabucka, że potwierdzenie zostało wygenerowane przez system z danymi zawartymi w rezerwacji w tym z adresem pocztowym i jakie jeszcze informacje mają się znaleźć na potwierdzeniu. Wydawało i się, że to chyba oczywiste, że poprawny adres, o czym przecież pisałem w zgłoszeniu, ale na wszelki wypadek podałem ten adres ponownie.
Pani Szabucka odpisała, że potwierdzenie zostanie wykonane manualnie w ciągu ok 7 dni roboczych.
Po tym oczywiście nastała cisza, więc 1 grudnia wysłałem pytanie, kiedy mogę się spodziewać potwierdzenia. To samo pytanie zadałem ponownie 3 grudnia.
Odpowiedzi nie otrzymałem. Zgłoszenie zostało zamknięte.