Dzisiaj jest poniedziałek, 07 października 2024
Andy Design Studio Graficzne w LublinieFotocykPodstawowe skróty Blendera
Czy wiara czyni cuda?

Czy wiara czyni cuda?

sobota, 2022-02-191205Na luzie

Teiści zgodzą się ze mną, że im głębsza wiara, tym więcej spełniających się cudów. A co powiedzą na to, że u ateistów działa to tak samo? Czy im też Bóg pomaga? A może to tylko jedna wielka ściema?

Zdjęcie pochodzi ze stocksnap.io

Tak, jestem ateistą. Ale głęboko wierzącym, o czym już kiedyś pisałem. Brzmi głupio? Tylko dla tych, którzy wiarę utożsamiają wyłącznie z Bogiem. Ale żywię głęboką wiarę, że jak dotrwacie do końca tekstu, to przyznacie mi rację.

Przeczytaj wpisy:
Jestem głęboko wierzącym ateistą
Czy wszystko zależy od nas samych?

Wiara to stan umysłu

Wiara jako taka nie ma nic wspólnego z religią. Używanie skrótu myślowego „wierzący”, jako „wierzący w boga” (jakiegokolwiek) wprowadza tylko w błąd. Uważam (i nie bezpodstawnie), że wiara to stan umysłu mający bardzo wielką siłę sprawczą, zwłaszcza gdy działa na poziomie podświadomości. I nie ma znaczenia, w co się wierzy: bogów, siłę przyrody, prawa wszechświata, czy własne siły. Ważne, żeby to uczucie było silne i szczere, bo podświadomość wyczuje szwindel i zrobi dywersję. Potem dzieją się cuda…

Ostatecznie może być i Bóg

Ważne, żeby wiara była szczera i mocna. Jeśli tylko nie latasz co niedzielę do kościoła w celu odklepania formułek, a faktycznie w niego wierzysz, to na pewno odczuwasz to na własnej skórze i jeszcze bardziej umacniasz się w wierze. Jeśli podchodzisz do tematu raczej sceptycznie, to nie dziw się, że nawet codzienne bieganie do kościoła nie pomaga.

Swoją drogą uwielbiam argumenty teistów na istnienie jedynie słusznego boga: „bo tak jest” albo „nie ma dowodów na nieistnienie”. Idąc tym tropem Smerfy też istnieją, bo nie ma dowodów na ich nieistnienie. Co więcej, ich wygląd jest dokładnie sprecyzowane i wielokrotnie występowały w filmach.

Ale tak naprawdę, to my sami sprawiamy te wszystkie „cuda”, a raczej nasza podświadomość.

A może to placebo?

Od lat w ramach eksperymentów ludziom podaje się neutralne specyfiki wmawiając im, że to lekarstwo na ich dolegliwości. I one faktycznie działają!

Jak to możliwe? Otóż to organizm sam się ulecza, co dowodzi, jak wielkie siły w nas drzemią. A wszystko opiera się właśnie na wierze. Tej szczerej, bo nie skażonej wątpliwościami.

To dlatego też udaje nam się wiele rzeczy, gdy w nie wierzymy i to często w najdziwniejszy sposób, czasami nawet niezależny od nas, jakby wszechświat sam nam pomagał. Albo Bóg. Albo my sami robimy coś, czego w zasadzie nie mieliśmy prawa ogarnąć samodzielnie, bo byliśmy na to zbyt ciency. Tylko o tym nie wiedzieliśmy.

gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe...

Szczęściarze wierzą w swoje szczęście

Ludzie przekonani o swoim szczęściu, ciągle je mają. Dla odmiany ci przekonani o swoim pechu również otrzymują to, w co wierzą. Dlatego nie bez powodu kołczerzy zalecają pozytywne myślenie. Co więcej, Brian Tracy powiedział wprost: „Skupiaj się na tym, czego chcesz, a nie na tym, czego nie chcesz”. Teoretycznie sprowadza się do tego samego, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. W pierwszym przypadku jesteś pełen radosnego oczekiwania, w drugim pełen lęku. Ponadto podświadomość nie zna słowa „nie”, traktuje Twoje lęki jako życzenie.

Dużo jednak zależy od naszego nastroju. Trudno być pozytywnie nastawionym, kiedy ma się jakiś problem, czy zwykłego doła. Odczułem to na własnej skórze, i to całkiem niedawno. Gdy tylko zaczyna mi się psuć w życiu, to nie jest to pojedyncze zdarzenie czy nawet podwójne (podobno nieszczęścia chodzą parami), tylko cała kumulacja trwająca tydzień, albo nawet dłużej.

Niestety o wiele łatwiej włączyć negatywne emocje niż te pozytywne. Trzeba się mocno napracować, żeby zmienić nastawienie, bo efekty pojawiają się dopiero po jakimś czasie.

Jeśli wierzysz, że Ci się uda...

Teoria Einsteina

On dla odmiany odwołuje się do czynników zewnętrznych, a raczej zasad rządzących wszechświatem. Większość z Was i tak pewnie podepnie to pod Boga, ale moim zdaniem chodzi właśnie o ogólne zasady, a nie inteligentną i świadomą istotę, która (często w okrutny sposób) pokazuje nam, jak niewiele dla niej znaczymy.

Reguł i zasad wszechświata jeszcze nie znamy (pewnie długo się to nie zmieni) i nie potrafimy ich naukowo zbadać, co nie znaczy, że one nie działają. Niektórzy „oświeceni” umieją do pewnego stopnia to wykorzystać, chociaż też nie za każdym razem. Jak wspomniałem, wszystko sprowadza się do emocji, a nad nimi bardzo trudno zapanować.

Wszystko jest energią.

Czasami i mi się udaje

Nie jestem „oświecony”, ale muszę się pochwalić, że też odnoszę swoje drobne sukcesy w tej dziedzinie. Często, gdy medytuję z bardzo pozytywnym nastawieniem na efekt, to najpóźniej drugiego dnia przytrafia mi się coś bardzo dobrego i niespodziewanego. Tak jakby medytacja potęgowała mój dobry nastrój i wysyłała tę informację w świat. Z drugiej strony, gdy nie czuję się najlepiej i medytuję niejako „na siłę”, żeby poprawić sobie nastrój, to skutki są opłakane. Wspomniana ostatnia kumulacja trwała ponad tydzień. I niestety zanim wszystko się jakoś wyprostowało, to ja sam, mimo przeciwieństw, musiałem zmienić nastawienie i samopoczucie. A wierzcie mi, trudno się uśmiechać, kiedy nie ma do tego najmniejszego powodu. Dlatego muszę wbić sobie w ten pusty łeb, żeby odpuścić medytację, jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości co do swojego samopoczucia.

Jak to działa? Nie mam pojęcia. Może faktycznie jakoś się dostrajam do odpowiednich częstotliwości, jak to zasugerował Einstein? Może chodzi o częstotliwości fal mózgowych, które podczas głębokiej relaksacji, zaczynają pozytywnie rezonować z częstotliwością wszechświata? Mocno naciągana teoria, ale wielokrotnie sprawdzona, więc coś w tym jest.

Wiarą, która przenosi góry, jest wiara w siebie

Dostajemy to, czego naprawdę potrzebujemy

I to też jest prawda. Chyba jeszcze nigdy nie dostałem to, czego oczekiwałem. Ale często początkowy zawód mijał, kiedy po jakimś czasie okazywało się, że to, co faktycznie dostałem, było jeszcze lepsze. Dlatego podczas medytacji nie skupiam się na niczym konkretnym. A teraz nie załamuję się mimo obecnej, niezbyt dobrej sytuacji, bo wierzę, że dostaję właśnie to, co jest mi potrzebne. A może tylko się tak pocieszam?

Zapraszam do pobrania paczki cytatów motywacyjnych

Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na