Nie ma dnia, żeby w internecie nie pojawiła się kolejna teoria spiskowa o panującej (albo i nie) pandemii. Ja też mam kilka swoich, bo zapowiada się nieciekawa przyszłość...
Mamy dopiero kwiecień, a wydarzyło się już tak dużo, że strach zadać pytanie: „ile jeszcze”, bo nie chcemy znać odpowiedzi. Ja kiedyś niefrasobliwie zadałem sobie takie pytanie i bardzo szybko tego pożałowałem. Z samych tylko największych spraw:
Mam przeczucie, że to jeszcze nie koniec, ale do tego jeszcze wrócę.
Tych teorii jest dużo i są tak ze sobą sprzeczne, że nie wiadomo, w co wierzyć. Bo nawet jeśli odrzucimy mainstream, niezależni specjaliści mówią całkiem rozbieżne rzeczy. Jedni uważają, że wirus jest dużo bardziej zabójczy, tylko rządy ukrywają przypadki śmiertelne, żeby nie wywołać jeszcze większej paniki niż jest. Inni twierdzą wprost przeciwnie, że Covid owszem, jest bardzo zaraźliwy, ale nie tak śmiertelny, jak się uważa. A rząd celowo podtrzymuje stan zagrożenia, żeby lepiej panować nad gorszym sortem. Wiadomo, ludzie żyjący w strachu są bardziej posłuszni. Kościół od wieków z powodzeniem stosuje tą metodę strasząc nas piekłem.
To by tłumaczyło wiele bzdurnych i sprzecznych zakazów i nakazów. Zakaz wejścia do lasu, ale nie dla myśliwych. Ograniczenie ilości osób w sklepach, ale podobno w Wielkanoc w kościołach była już dyspensa (tak tylko słyszałem, bo nie odwiedzam), bo przecież wirus też świętuje. A nawet jeśli nie było, to już sam fakt rozważania takiej możliwości jest co najmniej zastanawiający.
No i najbardziej wkurzająca (delikatnie mówiąc) sytuacja z 10 kwietnia, kiedy członkowie jedynie słusznej partii złamali swój własny zakaz organizując sobie kolejną smoleńską rocznicę. Nie dość, że zrobili nielegalne zgromadzenie, to jeszcze nie zachowali bezpiecznych odstępów i byli bez maseczek. Tłumaczenie, że byli w pracy jest idiotyczne, bo o ile wiem Covid nie należy do partii i nie wie, którzy są swoi a którzy nie. Więc albo rządzący są jeszcze głupsi, niż już wiemy (czy to jest jeszcze możliwe?), albo wiedzą coś, o czym zwykli ludzie nie wiedzą.
Jakiś czas temu w Social Mediach trochę zamieszania zrobili vlogerzy, którzy odwiedzili kilka szpitali zakaźnych w UK i... nie zaobserwowali niczego niepokojącego. Żadnych chorych ponad normę, uwijania się jak w ulu, czy nawet wzmożonego zabezpieczenia. Już sam fakt, że bez problemu weszli do środka o czymś świadczy. A gdzie chorzy? Trzymani w piwnicy w stanie agonalnym?
Ciekawostką też jest fakt, że ani ja ani nikt z moich znajomych nie zna osoby zarażonej wirusem. Ze zwykłej matematycznej statystyki wynika, że powinniśmy o kimś takim słyszeć. A jednak nie. Czy Wy znacie kogoś chorego?