Kolejna wersja Luminara zbliża się wielkimi krokami i ma być dostępna już za miesiąc. Czym nas zaskoczą twórcy programu?
Na pewno czekają nas dwie interesujące nowości, które będą nie tylko użyteczne, ale też pokazują siłę algorytmów sztucznej inteligencji.
Narzędzie zostało już skrytykowane przez fotografów i w pewnym sensie im się nie dziwię. Bo do tej pory sztuką było uchwycić piękny kadr z magicznym niebem o złotej godzinie. Teraz będzie można strzelić fotkę komórką w pochmurny dzień i w kilka minut wszystko ogarnąć w programie. I to bez potrzeby żmudnego szparowania. Algorytmy sztucznej inteligencji rozpoznają granicę nieba, nawet w trudnych scenach, np. bardzo zadrzewionych. Poza podmianą samego nieba dostosują też kolorystykę całego zdjęcia, żeby wszystko wyglądało naturalnie. Podobno zostaną uwzględnione nawet przezroczystości szkła. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Zobaczymy. Zapowiada się nieźle.
W Luminarze jest już kilka filtrów uwypuklających strukturę zdjęcia (między innymi Accent AI Filter), dzięki którym sceny są o wiele wyraźniejsze. Ale nie wszystko należy poprawiać. Twarze z uwypukloną strukturą wyglądają koszmarnie, a nie oszukujmy się, maskowanie w Luminarze do najwygodniejszych nie należy. Filtr AI Structure analizuje całą scenę, rozpoznaje obiekty i wie, co trzeba, a czego nie trzeba akcentować. Ten akurat miałem już przyjemność przetestować i potwierdzam, że działa jak należy.
Luminar mimo swoich niebagatelnych możliwości ma jeden wielki minus i to już od wielu wersji. Mianowicie szybkość działania, która pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Tę niedoskonałość poprawiła funkcja biblioteki zdjęć, dzięki czemu nie trzeba już każdego zdjęcia odczytywać, poprawiać i zapisywać (przy kilkuset fotografiach można było osiwieć). Teraz wczytuje się całą serię zdjęć (np. ze wskazanego folderu), obrabia i hurtem zapisuje, co pozwala spokojnie ugotować obiad, zjeść a nawet pozmywać. Niestety, mimo iż autorzy z każdą kolejną wersją chwalą się przyspieszeniem programu, ja tego nie zauważam w codziennej pracy. Najbardziej irytuje, że po wybraniu zdjęcia (już w oknie edycji) trzeba czekać nawet kilkanaście sekund aż zaktywuje się panel z filtrami. A mój sprzęt do najsłabszych nie należy. Byłoby naprawdę świetnie, gdyby Luminar działał tak szybko jak Adobe Camera RAW, przynajmniej w podstawowym zakresie, bo rozumiem, że algorytmy AI swoje wymagania mają.